Błaszczak: Niech Sikorski przeprosi Halickiego
Halicki straszy mnie sądem. Wczoraj pokazał mi na sejmowym korytarzu bilety i zacząłem się zastanawiać, dlaczego tak histerycznie zareagował - mówi przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak w Kontrwywiadzie RMF FM.
Błaszczak tłumaczy, że oskarżył Halickiego o bilokację na podstawie dokumentów, jakie przekazał mu marszałek Sejmu. - Halickiego powinien przeprosić Sikorski za to, że takie materiały przedstawia. Jak można mieć do niego zaufanie? - pyta Błaszczak.
Konrad Piasecki: Nie trafił pan z tym Halickim.
Mariusz Błaszczak, szef klubu PiS: - To nie chodziło o strzelanie. To chodziło o wyjaśnienie.
Pan oskarża go o przekręty, o bilokację. On twierdzi, że nie przekręcał, nie bilokował i ma na to twarde dowody.
- Rzeczywiście, wczoraj mi przyniósł bilety, a więc pofatygował się do Sejmu...
Doszło do spotkania w cztery oczy?
- Na korytarzu wręczył mi bilety, natomiast ja przedstawiłem ministrowi Halickiemu tabele, jakie otrzymałem od jego kolegi partyjnego Radosława Sikorskiego.
Ale on twierdzi, że ta tabela jest nieprecyzyjna.
- To do mnie ma pretensje o to, że tabela ministra, czy obecnie marszałka Sejmu, jest nieprecyzyjna?
Nie ma pretensji, tylko mówi panu jak było naprawdę.
- Jak to nie ma pretensji, skoro mnie straszy sądem. To nie ma pretensji?
Skoro pan go oskarża o oszustwo, to on pana straszy sądem.
- Jest ta tabela, okres wyjazdów, tak to zostało sformułowane. Okres wyjazdu. No i mamy 21, 24-29 czerwca. Skoro marszałek Sikorski zamierza, już powołał komisję złożoną z urzędników kancelarii Sejmu, żeby przeprowadzić audyt, i ci urzędnicy przygotowują mu takie materiały, to jaka będzie wartość tego audytu.
Panie przewodniczący, rozumiem, że jest tabela, ale przyszedł do pana Halicki, tak normalnie, po ludzku, jak do kolegi posła, przyjaciela, pokazał panu bilety i mówi: wróciłem, widzisz Mariusz, wróciłem, i co? Nie uwierzył mu pan?
- Ja się dziwię, że tak histerycznie zareagował. Dlaczego tak histerycznie zareagował?
Oskarżenie o oszustwo, o oszukiwanie i naciąganie podatnika na diety, jest poważnym oskarżeniem.
- Panie redaktorze, to wynika, jeszcze raz to przypomnę, z tabeli..
Niech pan sobie nie przypomina, tylko niech pan powie, czy jak pan zobaczył te bilety, to nie pomyślał pan sobie...
- Kiedy zobaczyłem te bilety, to zastanawiałem się, dlaczego tak histerycznie minister Halicki zareagował. Więc sobie popatrzyłem w tabele dalej i stawiam pytanie, nie mam możliwości innej jak poprzez media, ministrowi Halickiemu...
Jak politycy stawiają pytania, to znaczy, że się boją procesów, więc jakie pytanie pan stawia?
- Chodzi o to, że na przykład 21, 24 czerwca 2013 roku, znowu Strasburg, Francja, poseł Andrzej Halicki, i zastanawiające. W tabeli dotyczącej kosztów przejazdu: 5 490 zł. Zwykle te przejazdy, na przykład ten, o którym rozmawialiśmy wczoraj, kosztowały 3 000. Tu jest 5 400, dieta 818, hotel 2 060, a koleżanka partyjna pana Halickiego Elżbieta Radziszewska za dojazd w tym samym czasie i powrót zapłaciła 2 681 zł.
A może pan Halicki leciał tutaj samolotem, czy jechał samochodem?
- Nie wiem, skąd mam to wiedzieć.
Może po prostu kupił droższe bilety lotnicze. Może nie ma w tym żadnej tajemnicy.
- Ale bilety lotnicze 2012 roku posła Halickiego kosztowały 3 000 zł, a w 2013 - 5 490. Podrożały? Podrożały te bilety?
No wie pan, że jak się kupuje bilet na przykład na miesiąc wcześniej to jest tańszy, a jak się kupuje na dwa dni przed wyjazdem jest dużo droższy. Nie wiem, na ile często pan lata samolotem, ale tak jest.
- Może, nie wykluczam, latam rzadko. Proszę zwrócić uwagę na dietę. Dieta pani Radziszewskiej wynosi 1799 złotych, a dieta pana Halickiego 818 złotych.
Może ona była dłużej, a on był krócej. To też da się jakoś logicznie uzasadnić.
- No właśnie. Ale skoro dłużej Radziszewska, a krócej Halicki, więcej za przejazd zapłacił Halicki niż Radziszewska, to może Halicki dwukrotnie jechał i wracał, tak? Czy to więc było gospodarne, takie dwukrotne wracanie? Koszty hotelu Radziszewskiej i Halickiego - identyczne.
Nie przeprosi pan Halickiego? Bo może lepiej przeprosić i pozbyć się procesu i nie obciążać sądów kolejnymi procesami polityków.
- Halickiego powinien przeprosić Sikorski, za to, że takie materiały przedstawia.
A Błaszczak go nie przeprosi?
- Takie materiały przedstawił Sikorski. Jak ja mogę mieć zaufanie do marszałka Sikorskiego i do komisji, którą Sikorski powoływał? Ja proponowałem w imieniu Prawa i Sprawiedliwości, żeby komisja składała się z posłów, żeby posłowie dokonywali takiego krzyżowego badania, a więc Platforma Prawo i Sprawiedliwość i Prawo i Sprawiedliwość Platformę.
A marszałek powiedział, że urzędnicy to wszystko przebadają, bo są bardziej władni i kompetentni.
- No przepraszam bardzo, urzędnicy, którzy marszałkowi podlegają. Czy to jest więc wiarygodne? Moim zdaniem nie.
Panie przewodniczący, czy po tej aferze z delegacjami Ewa Kopacz powinna podać się do dymisji?
- Jeżeli okaże się, że mamy do czynienia z nieprawidłowościami w dużej skali, to marszałek Sejmu odpowiadał za to. Halicki mówi - ja nie byłem księgowym...
Ale te nieprawidłowości głównie dotyczą polityków Prawa i Sprawiedliwości. To może do dymisji powinni się podać ci, którzy kontrolują swoich kolegów partyjnych, którzy wprowadzili ich do Sejmu.
- Ale przepraszam bardzo, poseł Halicki był przewodniczącym, dalej jest, jest ministrem i przewodniczącym, łączy te funkcje, ba ich bardzo dużo, jest przewodniczącym polskiej delegacji. W przypadku wyjazdu do Londynu Adama Hofmana - Halicki nie zareagował. W przypadku Madrytu zareagował, dobrze, że zareagował ale dlaczego nie reagował w przypadku Londynu? Przepuścił, zgodził się, wszystko było ok - mówi, że nie jest księgowym.
Tylko dlaczego w przypadku Londynu nie zareagował pan jako szef klubu?
- Panie redaktorze, rozliczał się...
Przecież wie pan, że Hofman wyjeżdża do Londynu, widzi go pan w Sejmie i pan nie reaguje.
- Ci ludzie nie rozliczali się przede mną, tylko przed Halickim.
To nie miał pan świadomości, że oni są w delegacji parlamentarnej?
- Przed Halickim się rozliczali, jeżeli chodzi o sprawy merytoryczne, ich zachowanie, to czy są obecni czy nie są obecni, a przed Ewą Kopacz, przed marszałkiem, przed jej urzędnikami rozliczali się...
A przed Błaszczakiem, przed Kaczyńskim się nie rozliczali politycznie?
- Rozliczali się panie redaktorze z pieniędzy, które pobrali. Tak, ja nie mam do dyspozycji kancelarii Sejmu, nie mam setki urzędników, którzy analizują te rachunki. Ma je marszałek Sejmu.
Nie odczuwa pan choćby jakiejś współodpowiedzialności za swoich podwładnych?
- Nie, nie odczuwam.
To, że byli przez lata pańskimi kolegami partyjnymi, że byli pańskimi podwładnymi w klubie parlamentarnym, to nie ma żadnego znaczenia w tej sprawie?
- Zostali wyrzuceni, zostali usunięci błyskawicznie. A mnie wkurza, myślę, że naszych słuchaczy też, że na czele polskiego Sejmu stoi marszałek, który nie rozliczył się z afery taśmowej, z taśm prawdy. Marszałek Sikorski zapłacił 1400 zł za kolację z winem, z jakimiś ośmiorniczkami, nie wiem, co on tam jadł i mówił, że rozmowa była prywatna, ale już polski podatnik zapłacił za tą biesiadę. Czy to jest w porządku?
Może tylko, ja dziennikarz mogę powiedzieć, że całej klasie politycznej, wszystkie te historię wystawiają fatalne świadectwo. Oczywiście Sikorski, jeśli chodzi o wino, kolację, tłumaczenia prywatne, publiczne zachował się w sposób zasługujący na najwyższe potępienie, ale dziwie się trochę PiS-owi, że nie odczuwa żadnej odpowiedzialności za swoich ludzi, za swojego rzecznika prasowego.
- Szef Sikorskiego, Donald Tusk z mównicy sejmowej zapowiadał, że będzie informacja, czyli taki audyt, informacja na temat taśm prawdy do końca września. A teraz co odpowiada Donald Tusk?
Że to już Ewa Kopacz, ale Ewa Kopacz na najbliższym posiedzeniu Sejmu wygłosi tę informację, nie wiem, czy pan wie?
- Ale Donalda Tuska już to nie dotyczy.
No bo Donald Tusk już jest gdzie indziej.
- Donald Tusk już jest gdzie indziej, czyli nie ponosi odpowiedzialności za to, co robił, tak?
Panie przewodniczący, a czy ta trójka jakoś panu się wytłumaczyła z tego? Oni złożyli jakieś tłumaczenia ustne, pisemne?
- W piątek tłumaczenia przedstawiali, ale to, co usłyszeliśmy od marszałka Sejmu...
No ale te tłumaczenia były jakie? Co przyszli i powiedzieli: "Mariusz no było tak i tak", jak było?
- Te tłumaczenia zakończyły się decyzją 10 listopada...
Ale to były tłumaczenia: potrzebowali pieniędzy, czy że się pomylili?
- ...zostali usunięci i tyle. Proszę ich pytać bezpośrednio o to, dlaczego tak było, a nie inaczej.
Słuchacze pytają, czy pan się zmartwił końcem partyjnej kolegi Adama Hofmana?
- To już nie moja sprawa.
Czyli nie zmartwił się pan?
- To już nie jest moja sprawa.
Jeszcze jedno pytanie: a czy pan Błaszczak, pan Stefan pyta, nie wiedział nic o stylu bycia i wyjazdach partyjnych kolegów?
- No wiedziałem tyle, ile pokazały media.
A to wina mediów wszystko?
- Nie, nie. Pokazywały, ale przecież pokazywały. Bardzo dobrze, że pokazywały. Ja bym sobie życzył tego, żeby media pokazywały też zachowanie innych.
To co on tak długo robił jako szef propagandy partyjnej?
- Kiedy w grę weszły pieniądze publiczne, decyzja była jednoznaczna, ostra, zdecydowana. Nowak wciąż jest w klubie parlamentarnym PO. Pani Śledzińska- Katarasińska, wiceprzewodnicząca tego klubu twierdzi, że nie będzie paliła na stosie Nowaka. Przypomnę, na taśmach prawdy Nowak mówił, żeby nie crossować jego przychodów z przychodami firmy jego żony, dlatego że ona jedzie na czym? Na stracie.
Czyli wszystko wina Tuska i wina Platformy?
- Nie, wina polega na tym, że Ci, którzy Polską rządzą, kpią sobie z opinii publicznej.