Jacek Hajnos - rocznik 1989, grafik z Nowego Targu, absolwent krakowskiej ASP - przez pięć lat portretował bezdomnych. Na dworcach, w galeriach handlowych, ale też w swoim domu, po ciepłym obiedzie i dobrej kawie, na które zapraszał swoich modeli. Zaczęło się od Betlejem.*** "Nazywam się Rysiek Bączek, mam 54 lata, jestem bezdomny od 2000 roku. Zakłady pracy po prostu padły i zostałem bez domu". "Jestem Marta. Na ulicy jestem przez męża, już 15 lat". "Jestem Cieniu, bezdomny od 1989 roku. Nie wiem, czyja to była wina". "Nazywam się Joachim Karbat i pochodzę z Bytomia. Mam 31 lat. Moja matka odeszła pierwsza, później ojciec. (...) Najpiękniejsza była moja mama, dopóki żyła, to byłem szczęśliwy". *** Jacek - utalentowany, doceniany w kraju i za granicą grafik. Chluba swojej rodzinnej miejscowości, Nowego Targu. Perełka Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Artysta pełną gębą, kiedyś zauroczony codziennym świętowaniem do białego rana. Jak trafił na ulice, by portretować bezdomnych? Mówi, że pomysł na ten projekt wymodlił. Że to nie on go wymyślił. Zaczęło się od przypadkowego spotkania z ks. Mirkiem Toszą, gospodarzem Wspólnoty Betlejem w Jaworznie, która pomaga bezdomnym, i jego podopiecznymi. Jacek słuchał opowieści o ich codziennym życiu w Betlejem. Poznał historie z przeszłości - mocne, poruszające i bardzo prawdziwe. Jacek za zgodą ks. Mirka zamieszkał w Betlejem. Tam słuchał, nagrywał. Potem były kolejne miejsca, kolejne rozmowy, opowieści i portrety. I tak pięć lat. - Paraliżowała mnie tajemnica. Czułem się niegodny patrzenia im w oczy, odkrywania ich historii - wspomina. Mimo to podchodził, poznawał. Czasem wywiad i portret były efektem dłuższej relacji. Czasami prosił - tak jak Mirosława w galerii handlowej - o to już przy pierwszym spotkaniu. Pozwalał się wygadać. Pytał o życie, codzienność, o przeszłość, ale też o marzenia, o relacje z bliskimi, o dom, o autorytety. A oni? - Myślę, że to, że ktoś zwrócił na nich uwagę było dla nich... ocalające. Ten moment spotkania, zasłuchanie się w ich historię i propozycja portretu przywracała im godność. Sami mówili, że to ich bardzo dowartościowywało - opowiada artysta o bohaterach swoich prac. *** "Chciałbym, żeby ludzie szanowali bezdomnych" /Antoni/ "Marzenia mam tylko dwa: żeby Danka wstała z grobu i żebym córkę zobaczył. Reszta mnie nie interesuje" /Marek/ "Moim pragnieniem jest dalej być trzeźwym. Wiem, że jak nie będę pił, to będzie mnie stać na wszystko" /Sylwek/ "To jest piękne w życiu, żeby być zdrowym i uśmiechniętym" /Lidia/ "Można być szczęśliwym nie mając nic" /Adam/ "Uważam, że nie ma ludzi złych" /Sebastian/ *** Pomaganie im to strata czasu. To kłamcy i sami sobie winni - słyszał często od przypadkowych przechodniów. - Na początku też miałem stereotypowe myślenie o bezdomnych - przyznaje Jacek. - Ale nie byłem zły, ani nie miałem w sobie agresji, gdy padały takie zdania. Było mi tych ludzi raczej żal - mówi i przytacza taką historyjkę: Kiedyś księdza Popiełuszkę ktoś zapytał, dlaczego nie chodzi na manifestacje antykomunistyczne. Popiełuszko odpowiedział, że nie walczy z ofiarami zła, tylko ze złem. *** "Bezdomność to dla mnie masakra, nie wierzyłem, że mnie kiedyś to spotka. Byłem przecież gość, chodziłem sobie w lakierkach, dobrze zarabiałem, płaciłem kartą. Czuję, że jestem niczym" /Marcin/ "Zawsze powtarzałem sobie, że nie chcę być jak mój ojciec. On był alkoholikiem, robił z matką, co chciał" /Marcin/ "O trzynastej był obiad z MOPS-u, a o czternastej ten poczęstunek, chleb też rozdawali. To już było bardzo dużo, jak był ciepły obiad i chleb" /Janusz/ "Przez ludzi zostałem typem samotnika" /Staszek "Luter"/ *** Jacek podkreśla, że przez ten projekt i spotkania z bezdomnymi on sam się zmienił. Zmieniła się też jego relacja z Bogiem. Ale nie po to wychodzi do ludzi, żeby nawracać na siłę. - Najpierw jest człowiek, nieważne czy chrześcijanin. Nie spotkałem nigdy ludzi, którzy nie chcą dobra. Może je źle definiują, ale na pewno chcą dobra! Jeśli komuś mam pokazać Boga, to świadectwem swojego życia - opowiada. I dodaje: Przecież ja też jestem grzesznikiem. Życie bez grzechu to łaska. I znowu historyjka: Kiedyś do św. Franciszka podeszła kobieta i zaczęła wychwalać jego świętość. Franciszek jej odpowiedział: gdyby nie łaska Boża, jeszcze dziś bym wylądował w burdelu. *** "Dom to dla mnie miłość, ciepło" /Grzegorz/ "Dom jest dla mnie całym światem, rodziną. Dom to moja matka, moje dzieci, wszystko to, co straciłam" /Marta/ "Dom to dla mnie oaza spokoju, ciszy, no i przyjaciele" /Janusz/ "Dom to dla mnie świętość. Dom to dla mnie Monika, dzieciaki. Śnią mi się, jak na tych klatkach śpię" /Damian/ *** Po pięciu latach udało się zebrać prace w jednym miejscu. Książka-album nosi tytuł "Różnica". To z Listu św. Jakuba, w którym apostoł wzywa do nieczynienia różnic między sobą. Zawarto w nim 77 portretów. Ta liczba jest szyfrem do zrozumienia całości. Jest taki fragment Ewangelii św. Mateusza, kiedy Piotr pyta Chrystusa, ile razy ma przebaczać - czy aż siedem? Wtedy Jezus mu odpowiada "Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy". O tym właśnie tak naprawdę są historie bohaterów Jacka. O przebaczeniu - sobie, rodzinie, społeczeństwu, Bogu. Bo bezdomność - Jacek nie ma wątpliwości - nabiera dziś nowego znaczenia. To tęsknota za relacjami, których brakuje. Dom nie ma czterech ścian. Dom to związki, bliskość, kochanie i bycie kochanym. Ostatni portret w zbiorze "Różnica" nosi tytuł "Reprezentant". Czarna plama. Przysłonięta szybą daje efekt lustra. *** Fragmenty wypowiedzi bezdomnych pochodzą z książki-albumu Jacka Hajnosa "Różnica" (Wydawnictwo RTCK, Nowy Sącz 2016). Jeśli chcesz wesprzeć projekt i kupić książkę-album "Różnica", możesz to zrobić tutaj. Autor dochód ze sprzedaży przeznaczył na pomoc osobom bezdomnym. Więcej o Wspólnocie Betlejem z Jaworzna dowiesz się czytając reportaż Eweliny Karpińskiej-Morek Z bezdomności wychodzi się do kogoś.