Pociągi na lotnisko Lublin przestaną jeździć od 7 listopada. Linię zbudowano za niemal 30 mln zł
Było ich po trzy-cztery w ciągu dnia, a do tego jedynie wcześnie rano i wieczorem. Od 7 listopada wcale nie będzie pociągów, z których pasażerowie mogą wysiąść pod samym terminalem portu lotniczego Lublin. Kolej "wygryzły" stamtąd busy, które jeżdżą częściej, a ponadto czekają na podróżnych, gdy ich samolot się opóźni. Około dziesięć lat temu na budowę zelektryfikowanego szlaku na lotnisko wydano prawie 30 mln zł.

Stacja Lublin Airport przy wojewódzkim lotnisku leży rzeczywistości na terenie Świdnika. Nie należy do tych, gdzie co rusz można natknąć się na odjeżdżający pociąg. Z wiszącego tam rozkładu jazdy dowiemy się o czterech połączeniach do głównego dworca w Lublinie, wśród których tylko jedno realizowane jest w każdy dzień tygodnia. Inne kursują np. w środy, czwartki i niedziele albo od poniedziałku do soboty.
Pociągów na lotnisko nigdy nie było wiele, chociaż przejażdżka do głównego dworca w Lublinie trwa jedynie 15 minut. Tor docierający pod sam terminal otwarto pod koniec 2012, a inwestycja realizowana przez PKP PLK pochłonęła ponad 27 mln zł.

Lotnisko w Lublinie bez pociągów. Urząd Marszałkowski: Frekwencja była niska
Okazuje się, że od 7 listopada kursów do stacji Lublin Airport nie będzie w ogóle. Obsługiwało je państwowe Polregio, lecz to nie ta spółka zdecydowała o ich zawieszeniu. Przejazdy zamawiał tamtejszy Urząd Marszałkowski.
Wojewódzkie władze wyjaśniły Interii, że pasażerowie nie byli zainteresowani korzystaniem z tych pociągów. Na uwagę, ile kosztowała budowa linii kolejowej nr 581 oraz towarzyszącej jej infrastruktury, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Remigiusz Małecki odparł: - Nie byliśmy jako organizator przewozów inwestorem budowy tego szlaku, trudno nam zatem odnieść się do tego pytania.
Jak dodał, liczba pociągów dojeżdżających do lotniska była dostosowana do przylotów i odlotów samolotów. Małecki nie wykluczył również, że jeśli z lubelskiego portu zacznie korzystać więcej pasażerów, Urząd na nowo zamówi dowożące połączenia kolejowe.
Busy czekały na opóźnione samoloty, pociągi - nie
Urząd Transportu Kolejowego wyliczył, że w 2020 r., gdy branża lotnicza doznała covidowego szoku, ze stacji Lublin Airport korzystało od zera do dziewięciu pasażerów dziennie. Rok wcześniej było ich więcej - od 20 do 49 na dobę.
Pasażerom, którzy na lotnisko chcieliby pojechać komunikacją zbiorową, pozostaje transport autobusowy. Dociera tam linia "5" komunikacji miejskiej, lecz częstotliwość jej kursowania to kilkanaście kursów w ciągu dnia, a rozkład jest dostosowany do potrzeb lokalnych mieszkańców, a nie turystów. Są także busy, które - w przeciwieństwie do pociągów - czekają na opóźnione rejsy samolotów.
To nie pierwszy przypadek w ostatnim czasie, gdy przyjaźń między awiacją a koleją została wystawiona na próbę. W sierpniu okazało się, że Koleje Mazowieckie przestaną dojeżdżać do największego lotniska w Polsce, czyli stołecznego Okęcia. Na stacji zlokalizowanej w podziemiach portu od tego czasu pojawiają się jedynie pociągi warszawskiej Szybkiej Kolei Miejskiej, kursujące co pół godziny.
W przypadku Lotniska Chopina nie chodziło jednak o nikłe zainteresowanie podróżą pociągiem, lecz modernizację dworca Warszawa Zachodnia. - Zamknięto tory umożliwiające wyjazd z dalekobieżnej części stacji w kierunku Alej Jerozolimskich i Lotniska Chopina. Tej decyzji nie podjęliśmy my - mówiła wówczas Interii Joanna Maliszewska z Kolei Mazowieckich.
Wiktor Kazanecki