Śledczy otrzymali w piątek wyniki badań toksykologicznych zmarłego mężczyzny. Nie ujawniają jednak treści opinii, dlatego nie wiadomo czy dała ona odpowiedź na pytanie co było przyczyną jego zgonu. 20 marca służby otrzymały wezwanie do mieszkania zajmowanego przez księdza z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Sosnowcu. Przybyli na miejsce ratownicy reanimowali nieprzytomnego mężczyznę. Nie udało się go uratować. Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Północ wszczęła śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Księdzu przedstawiono zarzut z art. 62 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, prokuratura wcześniej nie precyzowała o jakie środki chodzi i w jakiej ilości. Sosnowiec. Nowe ustalenia w sprawie księdza - Co do osoby podejrzanego potwierdziło się, że był pod wpływem narkotyków, które posiadał. Szczegółowe badania toksykologiczne wykazały, że był to mefedron, czyli substancja podobna do metamfetaminy - powiedział szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Północ Zbigniew Pawlik. Pytany, ile substancji znaleziono przy podejrzanym, odpowiedział, że było to 3,55 grama. Sekcja zwłok zmarłego nie dała natomiast odpowiedzi na pytanie co było przyczyną jego zgonu, dlatego prokuratura zleciła dodatkowe badania - toksykologiczne i histopatologiczne. Pierwszą opinię, z wynikami toksykologicznymi, otrzymała w piątek. - Nie będziemy informować o dalszych ustaleniach co do osoby pokrzywdzonego, albowiem rodzina w toku postępowania wniosła, z uwagi na ochronę dóbr prawnych, abyśmy nie udzielali żadnych informacji dotyczących tej osoby. Szanując prawo tych ludzi do prywatności oraz dobro postępowania żadnych informacji o szczegółach wyników tych badań nie będę przedstawiał - dodał prok. Pawlik. Ksiądz odmówił składania wyjaśnień Ksiądz, któremu jeszcze w marcu przestawiono zarzut, nie przyznał się do winy i odmówił złożenia wyjaśnień. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policji, zakazała mu opuszczać kraj i zatrzymała paszport. Po przesłuchaniu został zwolniony. Jak informowała diecezja sosnowiecka, ksiądz, w którego mieszkaniu rozegrała się tragedia, był rezydentem w parafii - miał prawo do zamieszkiwania w niej, nie był w niej proboszczem ani wikariuszem. W diecezji pełnił funkcję sędziego sądu biskupiego. Po tragedii decyzją administratora diecezji został zawieszony w pełnieniu tej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!