Szpital w Gloucestershire polecił pielęgniarce, by ze względów bezpieczeństwa i higieny nosiła krzyżyk nie na szyi, lecz w kieszeni. Slatter pracująca przy pobieraniu próbek krwi odmówiła i złożyła wymówienie. Krzyżyk nosiła pod ubraniem ochronnym. Mimo że szpital publicznej służby zdrowia (NHS) zapewniał, iż powodem wydania jej takiego polecenia były względy bezpieczeństwa, a nie wiary, Slatter oświadczyła, że została postawiona przed wyborem pomiędzy dochowaniem wiary a utrzymaniem pracy. "Dano mi wyraźnie do zrozumienia, że jeśli następnym razem stawię się w pracy z krzyżykiem na szyi, to zostanę odesłana do domu" - powiedziała Slatter lokalnej gazecie "Gloucestershire Echo". "Krzyżyk na szyi jest dla mnie bardzo ważny i zawsze go nosiłam, bo jestem chrześcijanką. W szpitalu przepracowałam 15 miesięcy. Jeśli krzyżyk jest dla pracodawcy aż tak ważną kwestią, to dlaczego nie powiedziano mi o tym w czasie rozmowy kwalifikacyjnej? NHS poniósł duże koszty przysposabiając mnie do pracy" - dodała. W ubiegłym roku wobec innej pielęgniarki - Caroline Petrie z hrabstwa Somerset - placówka zdrowia wszczęła postępowanie dyscyplinarne po tym, jak pacjentka, którą odwiedziła w domu, poskarżyła się na opiekunkę, że wyraziła chęć pomodlenia się za nią. Sprawa została załatwiona polubownie, choć Petrie upomniano. Wcześniej stewardesa British Airways Nadia Eweida starła się z liniami, które nakazały jej zdjęcie krzyżyka wielkości monety 10-pensowej (podobnej rozmiarem do złotówki). Tym razem BA ustąpiły i zezwoliły, by pracownicy nosili "religijne symbole".