W niedzielę w Berlinie przez miasto przejechała kolumna samochodów z powiewającymi flagami radzieckimi, odegrano hymn rosyjski. Niemcy: Prorosyjska parada w Berlinie Około 900 osób w ponad 400 pojazdach wzięło udział w paradzie. "Podobno chodziło o zwrócenie uwagi na wrogość wobec Rosjan mieszkających w Berlinie i osób pochodzenia rosyjskiego" - pisze "Bild". "Kobieta z symbolem "Z" - zakazanym w Berlinie - na samochodzie została odesłana z miejsca zdarzenia i wszczęto postępowanie karne" - informuje gazeta. Niemcy. "To przerażające, jak wielu ludzi otwarcie popiera reżim Putina" W pobliżu miejsca startu przejazdu "na stacji kolejki miejskiej Ahrensfelde kontrdemonstranci chcieli zapobiec paradzie. Ponieważ jednak nie zarejestrowali oni swojego zgromadzenia, policja wszczęła postępowanie administracyjne w sprawie wykroczenia" - czytamy w tekście. "To przerażające, jak wielu ludzi w Berlinie otwarcie popiera reżim Putina" - powiedział dziennikowi "Bild" polityk partii Lewicy Niklas Schrader. "Jest to niepokojące również w perspektywie 8 i 9 maja, kiedy to niektóre grupy będą próbowały wykorzystać dzień wyzwolenia od narodowego socjalizmu do szerzenia rosyjskiej propagandy wojennej". Sekretarz generalny CDU Stefan Evers mówi: "Celem Putina jest podzielenie naszego społeczeństwa. Konwój samochodowy jest częścią jego wojny hybrydowej". "W grupach czatowych planowane są kolejne wyprawy samochodowe (...)" - ostrzega. Niemcy: Parada w dniu, gdy świat zobaczył zdjęcia z Buczy Ekspert do spraw wewnętrznych Tom Schreiber z partii SPD uważa, że: "taka demonstracja właśnie w dniu, w którym zdjęcia z masakry w Buczy obiegły cały świat - to jest nie do zniesienia!". Organizatorem przejazdu był Christian Freier, mechanik samochodowy z Mahlsdorfu. Pochodzi z Orenburga w Rosji, a od 2001 r. przebywa w Niemczech. Rozmiar parady był dla niego zaskoczeniem. "Spodziewałem się około 30 samochodów. Wciąż jestem w szoku, że było ich tak wiele" - powiedział "Bildowi". Na paradzie Freier umieścił na swoim samochodzie gwiazdę Dawida. Obok niej pytanie: "Wkrótce także my?". Policja kazała usunąć znak.