O godzinie 14:00 na Europejskim Forum Rolniczym rozpoczął się panel dyskusyjny dotyczący wspólnej polityki rolnej, w którym jednym z prelegentów miał być wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Polityk miał zabrać głos jako trzeci z gości. Kiedy przekazano mu mikrofon z widowni podniosło się kilkanaście osób, które założyły żółte kamizelki z napisem "oszukana wieś". Atak na Henryka Kowalczyka. Obrzucili jajkami ministra rolnictwa Protestujący krzyczeli, że Kowalczyk nie ma prawa głosu. W pewnym momencie zaczęli rzucać w stronę sceny jajami i skandować. - Pan wicepremier Henryk Kowalczyk nie ma prawa zabierać głosu - krzyczał z sali męski głos. - Proszę o spokój - mówił prowadzący spotkanie moderator, którym był Karol Bujoczek, redaktor naczelny portalu topagrar.pl.- Judasze, Judasze - krzyczeli ubrani w żółte kamizelki protestujący. Jajka poleciały w stronę sceny Nagle jeden z mężczyzn otworzył tekturowy pojemnik na jajka i zaczął nimi rzucać w stronę sceny, na której siedział także m.in. komisarz UE ds rolnictwa Janusz Wojciechowski, Miroslav Skrivanek, minister rolnictwa Czech oraz Egidijus Giedraitis, wiceminister rolnictwa Litwy. - Proszę usiąść, dam państwu możliwość zabrania głosu - wołał moderator. W odpowiedzi rozległy się gwizdy.Minister rolnictwa został zasłonięty przed gradem jajek, które rozbiły się na scenie.- Ja rozumiem. jeszcze jajek nie łapałem na konferencji, ale wszystko przed nami - mówił moderator. Interweniowała policja i ochrona Mężczyzna, który rzucał w kierunku ministra jajkami, został wyprowadzony z sali przez kilku mężczyzn w cywilnych ubraniach. Prawdopodobnie byli to policjanci lub funkcjonariusze SOP.Na sali interweniowała także ochrona, która odgrodziła protestujących od sceny. Interweniował także były minister rolnictwa i rozwoju wsi Artur Balazs, który apelował, do protestujących, aby najpierw zgłosili swoje postulaty i wzięli udział w panelu, a dopiero, kiedy okaże się, że ktoś nie odpowie na ich pytania, kontynuowali swoją akcję. Pozostali protestujący zostali na sali. Wciąż mają na sobie żółte kamizelki. Od czasu do czasu, bucząc i krytykując, przerywali Kowalczykowi, który ostatecznie zabrał głos.