Przeszczep głowy - podkreśla Canavero - ma pomóc osobom z degeneracją mięśni i nerwów lub z zaawansowanymi nowotworami. Włoch po raz pierwszy o możliwości przeprowadzenia przeszczepu mówił przed dwoma laty, ale wówczas eksperci nie potraktowali jego pomysłu poważnie. Czy w czerwcu przekona ich do swojej idei? Canavero niedawno opublikował pracę naukową, w której przedstawił główne założenia operacji. Procedurę ma rozpoczynać schłodzenie głowy biorcy i ciała dawcy, co przedłuży czas przeżycia komórek pozbawionych tlenu. Następnym krokiem ma być spreparowanie tkanki wokół szyi i połączenie jej z naczyniami krwionośnymi za pomocą maleńkich rurek. Kolejny etap operacji zakłada przecięcie rdzenia kręgowego i przeniesienie głowy biorcy na ciało dawcy. Do połączenia lipidów z błon komórkowych zakończeń rdzenia kręgowego dawcy i biorcy włoski chirurg zamierza wykorzystać poli(tlenek etylenu). Po zakończeniu przeszczepu biorca zostanie wprowadzony w śpiączkę na około cztery tygodnie. Ma to zapobiec poruszaniu się pacjenta podczas procesu gojenia. Według założeń Canavero po tym czasie pacjent wybudzony ze śpiączki będzie miał czucie w twarzy. Głos biorcy nie zmieni się. Rehabilitacja i nauka chodzenia w nowym ciele ma potrwać rok. Środowisko medyczne sceptycznie podchodzi do pomysłu Canavero. Przeszczep głowy wzbudza też problemy natury etycznej. "Zanim wyruszysz na księżyc, musisz mieć pewność, że ludzie za tobą podążą" - zwraca uwagę Canavero. "Jeżeli społeczeństwo będzie przeciwne, nie będę przeprowadzał operacji. Ale to, że pomysł nie znajdzie aprobaty w Stanach Zjednoczonych czy Europie nie oznacza, że nie będzie go można zrealizować w innych częściach świata" - zastrzega jednak chirurg.