Genialny jak Polak
Od lat polscy studenci informatyki wygrywają międzynarodowe konkursy. Co kryje się za fenomenem polskiego geniuszu?
Ostatnie mistrzostwa Europy Środkowej w programowaniu zespołowym zdecydowanie wygrali Polacy. Drużyny z Uniwersytetu Warszawskiego zajęły pierwsze i drugie miejsce, zespół Uniwersytetu Jagiellońskiego - trzecie, a Uniwersytetu Wrocławskiego - czwarte.
Mistrzostwa wygrał zespół składający się z trzech studentów Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki (MIM) UW - Marcina Michalskiego, Pawła Parysa i Bartłomieja Romańskiego.
Zwycięzcy będą reprezentować Europę Środkową podczas finału konkursu, który odbędzie się w kwietniu 2006 r. w San Antonio w Teksasie.
W konkursie w Budapeszcie wystartowało 56 drużyn z uczelni z Czech, Słowacji, Węgier, Polski, Austrii i Słowenii. Był to etap eliminacji przed mistrzostwami świata, które odbędą się na wiosnę w USA. Studenci z UW już po raz dwunasty wystartowali w środkowoeuropejskich eliminacjach i po raz dwunasty zakwalifikowali się do światowego finału.
Wyłuskać geniusza
Drogę do takich sukcesów na pewno otwierają studia i możliwości, jakie dają zarówno uczelnia, jak i kontakt z ekspertami i pasjonatami. Jednak finały międzynarodowych konkursów to nie jest wyścig dla każdego żaka.
Prof. Jan Madey z Wydziału Matematyki, Informatyki i Mechaniki UW, opiekun finalistów mistrzostw w programowaniu, a jednocześnie szef Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci, wyraźnie oddziela ponadprzeciętnie uzdolnionych od tych średniaków.
- Mamy bardzo zdolną młodzież. Tych szczególnie zdolnych jest naprawdę dużo - przekonuje Madey. Im właśnie należy otworzyć drogę do dalszych sukcesów - dodaje.
Polska jako kraj zajmuje w prestiżowym rankingu TopCoder (międzynarodowe zawody w programowaniu) drugie miejsce na świecie - za USA. Następne są Kanada, Chiny i Niemcy.
Fundusz, któremu przewodniczy prof. Madey, pomaga szczególnie uzdolnionym informatykom, muzykom czy artystom, którzy bez tego wsparcia być może zaprzepaściliby swój talent. Niemniej oprócz zdolności potrzebna jest jeszcze ciężka praca.
Genialny jak Einstein
Geniusz to najwyższy stopień talentu. Naukowcy od lat starają się dociec, co decyduje o naszych predyspozycjach w danej dziedzinie. Prowadzą badania genetyczne, medyczne, ale także psychologiczne. Ponoć już z samych zabazgranych notatek można odczytać, czy mamy do czynienia z ponadprzeciętnym mózgiem.
Zazwyczaj geniusza kojarzymy z odizolowanym od rzeczywistości naukowcem z rozwianym włosem a la Einstein. Tymczasem genialni młodzi ludzie to często takie same osoby jak ich rówieśnicy. - Mają te same przyjemności i tych samych znajomych co przeciętni. Różni ich tylko krąg zainteresowań, który jest daleko szerszy niż ich rówieśników - przekonuje prof. Madey.
Trudno jednak uwierzyć, że za spektakularnymi wynikami stoją tylko wrodzone predyspozycje. Bez wysiłku na pewno nigdy się nie obędzie.
Co dalej z geniuszem?
Prof. Madey stanowczo dementuje plotki, jakoby młodzi, zdolni i inteligentni Polacy chcieli jak najszybciej wyjechać z kraju, by zarobić na Zachodzie. - Wbrew tezom głoszonym przez niektórych, młodzi ludzie nie chcą uciekać z Polski - mówi prof. Madey.
Uważa on, że ponad 90 proc. jego podopiecznych w ogóle nie myśli o zarobkowej emigracji. - Ponad połowa chce rozwijać swoje zainteresowania i wybiera drogę kariery naukowej - przekonuje Madey. Według jego danych genialna młodzież dostaje interesujące staże w kraju. Zawodowo realizuje się około 30 proc. byłych stypendystów Funduszu. - Nie ma co bić na alarm. Wiedza zostaje w kraju - uspokaja Madey. Czy zatem czeka nas genialna przyszłość? Do niej potrzeba jednak także nakładów finansowych. Nie tylko w postaci nakładów na geniuszy, ale i na odpowiednią infrastrukturę i miejsca pracy, gdzie będzie można ich talenty wykorzystać.
Na szczęście są już biznesmeni i przedsiębiorstwa, które rodzimych talentów nie chcą zmarnować. Andrzej Gąsienica-Samek, mistrz Świata w Programowaniu Zespołowym w roku 2003 i także były podopieczny prof. Madeya, znalazł zaraz po studiach pracę w ComArchu, gdzie zaoferowano mu nawet dyrektorskie stanowisko w centrum badawczo-rozwojowym.
Jego koledzy - laureaci mistrzostw też nie muszą się martwić o zajęcie. Część z nich chce zresztą zostać na uczelni. Będą mogli w ten sposób wychować sobie następców.
Na początku lutego br. CNN podała, że Uniwersytet Warszawski wymieniany jest na trzeciej pozycji w rankingu najlepszych uczelni świata kształcących informatyków. Kilka dni później znalazł się na miejscu pierwszym, wyprzedzając Massachusetts Institute of Technology, Uniwersytet Stanforda oraz prawie sto innych elitarnych ośrodków akademickich świata. Polska kuźnia geniuszy ma się zatem znakomicie. W dodatku gonią ją kolejne polskie uczelnie.