- Zależy nam na zdrowiu i życiu pacjentów, którzy zaraz mogą nie uzyskać pomocy pogotowia - przekazał nam pracownik Meditransu w Warszawie. W piątek dyrekcji firmy przekazano petycję ws. poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzenia. Pod pismem - według naszych ustaleń - podpisało się 385 osób, również te będące na etatach, czy kontraktach. Meditrans SP ZOZ w Warszawie jest największą Wojewódzką Stacją Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w kraju. Jak wskazują pracownicy, "w ślad za tym, otrzymuje również najwyższe finansowanie (stawka za tzw. "dobokaretkę")", ale pracownicy zarabiają mniej niż płaci konkurencja. "Karetki coraz częściej nie wyjeżdżają" "Wynagrodzenie pracowników warszawskiego pogotowia w porównaniu z tym, proponowanym przez szpitale z terenu m. st. Warszawy, różni się diametralnie i w niektórych przypadkach rozbieżność ta wynosi nawet 100 proc, i więcej - przekonują. Podkreślają, że zagwarantowane przez Ministerstwo Zdrowia dotychczasowe dodatki (1600 zł brutto brutto), które od 1 lipca miały zostać włączone do podstawy wynagrodzenia, na chwilę obecną nie zostały uregulowane. Z niepokojem obserwują też fakt, iż "coraz częściej karetki z powodu braku obsady nie wyjeżdżają do chorych i potrzebujących. W zawrotnym tempie rośnie liczba osób, które zakończyły, w najbliższym czasie planują zakończyć lub ograniczyć współpracę z warszawskim pogotowiem ratunkowym, co w przypadku braku odpowiedniej reakcji ze strony dyrekcji, skutkować może w niedługim czasie paraliżem i utrudnionym dostępem do świadczeń zdrowotnych realizowanych przez pogotowie ratunkowe, nie tylko na terenie stolicy, ale i ościennych miejscowości". Ratownicy medyczni, pielęgniarki, kierowcy-ratownicy oraz kierowcy ratownictwa medycznego chcą podjąć rozmowy z dyrekcją. Ich zdaniem, tylko porozumienie zapewni bezpieczeństwo mieszkańców rejonu, za który odpowiada stacja. Ile zarabiają ratownicy medyczni "Z powodu niskiego wynagrodzenia (wahającego się pomiędzy 22-26zł/h brutto na własnej działalności, co daje netto ok 11 zł/h przy przepracowaniu ilości godzin równoważnych pracy na etacie), oraz braków kadrowych, członkowie Zespołów Ratownictwa Medycznego często zmuszeni są do pełnienia dyżurów w ilości 200-300 i więcej godzin w miesiącu. Prowadzi to do skrajnego wyczerpania oraz stwarza zagrożenie dla pacjentów i samych medyków. Nadmienić należy, że pracownicy kontraktowi muszą samodzielnie zadbać o swoje umundurowanie, nie mają płatnych urlopów wypoczynkowych czy urlopów szkoleniowych, samodzielnie odprowadzają podatek i opłacają składki ZUS, muszą posiadać ubezpieczenie, a za obowiązek ciągłego doskonalenia zawodowego płacą z własnej kieszeni" - podkreślają. Jak zapewniają, petycja jest oddolną inicjatywą środowiska medyków z pierwszej linii frontu, "na co dzień ratujących zdrowie i życie, często w dramatycznych i niebezpiecznych okolicznościach oraz niesprzyjających warunkach, bez względu na porę roku, dnia i nocy". Zastrzegli, że są "zdeterminowani i zamierzają stanowczo walczyć o swoje postulaty, nie boją się podjąć trudnych i radykalnych decyzji, w ostateczności nawet o odejściu z warszawskiego pogotowia ratunkowego". "Ratownicy medyczni wchodzący w skład Zespołów Ratownictwa Medycznego pełnią samodzielne stanowiska i samodzielnie podejmują decyzje, za które biorą 100 proc. odpowiedzialności, natomiast w szpitalu pielęgniarki, pielęgniarze i ratownicy medyczni wykonują zlecenia lekarzy, czyli mają wsparcie i stabilniejsze warunki pracy. Pomimo tego otrzymują dużo niższe wynagrodzenie niż ratownicy medyczni w szpitalu. Niestety dotychczasowa sytuacja zawodowa ratowników medycznych i realia pracy w Polsce doprowadziły do tego, że wielu specjalistów ratownictwa medycznego zmienia swój zawód i odchodzi z systemu opieki zdrowotnej, a braki kadrowe są coraz bardziej zauważalne" - oceniają. Zwróciliśmy się do spółki z pytaniami. Czekamy na komentarz.