- Bezpodstawne oskarżenia mają swój ciąg dalszy. Komenda Stołeczna Policji w swojej publikacji podała informację o postawionych mi zarzutach. Twierdzenia, jakobym prowadził nielegalne działania wydobywcze pojazdu wojskowego gąsienicy "Panther", następnie przywłaszczył sobie różne elementy, są nieprawdziwe - przekazał prowadzący kanał w opublikowanym filmie. "Miałem zgodę na prowadzenie prac" - W akcie oskarżenia nie ma mowy o takich zarzutach. Jest zarzut uszkodzenia gąsienicy i działanie niezgodnie z decyzją wydaną przez konserwatora zabytków - wyjaśnił mężczyzna. Jak zaznaczył prowadzący kanał, mazowiecki konserwator zabytków doniósł na niego do prokuratury z powodu prac wydobywczych bez stosownej zgody. - Zgoda była - podkreślił mężczyzna.W opublikowanym nagraniu załączył skan pisma, w którym wydano pozwolenie na "przeprowadzenie archeologicznych badań wykopaliskowych". Mężczyzna nie rozumie, dlaczego pominięto fakt przyznania mu zezwolenia. - Albo osoba, która działała w imieniu mazowieckiego konserwatora zabytków, jest analfabetą i nie potrafi czytać, albo też nie przeczytała własnej decyzji - podkreślił prowadzący Tank Hunter. Prace wydobywcze miały być prowadzone zgodnie z ustalonymi zasadami. - Prace, wraz z archeologiem, były przeprowadzane w dokładny, rzetelny sposób, zgodnie z jego wytycznymi - na co są świadkowie - przekazał.Mężczyzna podkreślił, że "nie ma pretensji do policjantów", a do "bardzo wąskiego grona Komendy Stołecznej Policji". - Im najprawdopodobniej zależy na zdobyciu premii i osiągnięciu potężnych sukcesów w walce z nami - poszukiwaczami i eksploratorami, działającymi w pełni legalnie - podkreślił poszukiwacz militariów. "Ta akcja ma nas zdyskredytować" - Ta akcja, która jest prowadzona w moją stronę, ma nie tylko na celu zdyskredytowanie mnie jako poszukiwacza, ale pogrążenie całego środowiska eksploracyjnego, obrazując, że nasze działania prowadzą do niszczenia jakże ważnych zabytków w sferze polskiej kultury - oświadczył mężczyzna.Poszukiwacz oznajmił, że odnalezionych militariów nie dało się zniszczyć. - Oczywiście, o żadnym niszczeniu nie może być mowy, bo nie da się zniszczyć gąsienicy, która została wcześniej zniszczona. To wszystko będzie rozstrzygać sąd - podsumował prowadzący. Konserwator zabytków złożył wniosek do prokuratury Jak przekazała policja, śledztwo nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową w Wołominie dotyczące nielegalnego wydobycia w okolicach jednej z miejscowości powiatu wołomińskiego elementów czołgu wojskowego z okresu II wojny światowej, zakończyło się aktem oskarżenia. Po przeprowadzeniu śledztwa prokuratura przedstawiła sprawcy zarzut popełnienia czynu z arf. 108 ust. 1 ustawy z dnia 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami w zw. z art. 11 § 2 k.k. Zawiadomienie o popełnieniu opisanego powyżej przestępstwa zostało złożone przez mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków. Po złożeniu zawiadomienia funkcjonariusze policji udali się na Pomorze, gdzie na jednej z działek w miejscowości Kłanino zabezpieczyli wydobyte elementy pojazdu wojskowego w postaci stelaża siedziska, obudowy filtra wentylatora oraz 21 sztuk ogniw gąsienicy. Śledztwo dotyczyło wydobycia elementów pojazdu wojskowego "Panther". Sprawę prowadzili funkcjonariusze wydziałów kryminalnego oraz dochodzeniowo-śledczego Komendy Stołecznej Policji. Przekazano, że podejrzany nie posiadał stosownej dla prowadzonych przez niego prac dokumentacji, a wydobyte przez niego przedmioty stanowiły zabytki podlegające ochronie zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zdaniem biegłego z zakresu militariów, którego opinii zasięgnięto w toku prowadzonego postępowania przygotowawczego wynika, że wszystkie wydobyte w miejscowości Jasienica w gminie Tłuszcz elementy pojazdu wojskowego "Panther" stanowią zabytki techniki militarnej o znacznej wartości zarówno materialnej, jak i historycznej i podlegają ochronie w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 23 lipca 2003 roku o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami.