Stara rzeka, rozlana szeroko, wypoczywała bez ruchu u schyłku dnia - po całych wiekach dzielnej służby u rasy zaludniającej jej brzegi - rozpostarta spokojnie w swej godności wodnego szlaku wiodącego do najdalszych krańców ziemi (...) Łowcy złota lub łowcy sławy, wszyscy płynęli tą rzeką dzierżąc miecz, a często i pochodnię - wysłannicy potęgi z głębi kraju, niosący iskry świętego ognia. Jakaż wielkość nie płynęła z prądem tej rzeki dążąc ku tajemnicy nieznanych ziem... Marzenia ludzkie, nasiona rzeczypospolitych, zarodki cesarstw.
~ Narrator o Tamizie
Marlow siedział na rufie, oparty o bezanmaszt. Zapadnięte policzki, żółta cera i proste plecy nadawały mu wygląd ascety. Z opuszczonymi ramionami i dłońmi wierzchem odwróconymi ku górze, przypominał bożka.
~ O głównym bohaterze
A i to miejsce - powiedział nagle Marlow - było ongi jednym z ciemnych zakątków ziemi.
~ Marlow o Europie
Zagarniali, co mogli, ze zwykłej chciwości. Była to po prostu kradzież z włamaniem, masowe morderstwo na wielką skalę, a ludzie rzucali się w to na oślep - jak przystoi tym, którzy napastują ciemności. Podbój ziemi, polegający przeważnie na tym, że się ją odbiera ludziom o odmiennej cerze lub trochę bardziej płaskich nosach, nie jest rzeczą piękną, jeśli się w niego wejrzy zbyt dokładnie.
~ Marlow o kolonizacji
(...) wsuwaliśmy się w ujścia rzek - strumieni śmierci toczących się wśród życia - których brzegi rozpadały się w błoto, których wody, zgęszczone w szlam, ogarniały poskręcane mangrowie, zdające się wić przed naszym wzrokiem w ostatecznej, bezsilnej rozpaczy. Nie zatrzymaliśmy się nigdzie tak długo, aby można było doznać szczegółowszych wrażeń, ale ogólne uczucie nieokreślonego i dotkliwego zdziwienia wciąż we mnie wzrastało. Była to jakby uciążliwa pielgrzymka wśród zapowiedzi nocnych zmór.
~ Marlow o podróży do Afryki
Podróż w górę rzeki była jak cofanie się do najwcześniejszych początków świata, kiedy roślinność panoszyła się na ziemi, a wielkie drzewa były królami.
~ Refleksja Marlowa
Dążyliśmy coraz głębiej i głębiej do jądra ciemności. (...) Byliśmy wędrowcami na prehistorycznej ziemi, na ziemi, która miał wygląd nieznanej planety.
~ Refleksja o Afryce
Czy widzicie go? Czy widzicie tę całą historię? Czy widzicie cośkolwiek? Mam wrażenie, że usiłuję wam opowiedzieć sen - a mój wysiłek jest daremny, bo żadna relacja nie może oddać wrażenia snu, tej mieszaniny bezsensu, niespodzianki i oszołomienia wśród dreszczów walki i buntu - tego poczucia, że się jest we władzy niewiarygodnego - poczucia, które stanowi prawdziwą istotę snu...(...) Nie, to niemożliwe; niepodobna dać komuś żywego pojęcia o jakiejkolwiek epoce swojego istnienia - o tym, co stanowi jej prawdę, jej znaczenie - jej subtelną i przejmującą treść. To niemożliwe. Żyjemy tak, jak śnimy - samotni...
~ Marlow do załogi
Nie zdradziłem pana Kurtza, bo tak było mi sądzone. Było mi pisane, że mam zostać wierny marze, którą sam sobie wybrałem. Bardzo pragnąłem samodzielnie rozprawić się z tym cieniem i do dziś nie wiem, dlaczego tak zazdrośnie strzegłem przed innymi osobliwej goryczy owego doświadczenia.
~ Słowa Marlowa
Usiłowałem rozproszyć czar - ciężki, niemy czar dziczy - który zdawał się przyciągać Kurtza do bezlitosnej piersi, budząc w nim zapomniane i brutalne instynkty, pojąc go wspomnieniami zaspokojonych, potwornych namiętności. Byłem przekonany, że to go jedynie gnało ku skrajowi lasu, ku puszczy, w stronę blasku ognisk, dudnienia bębnów, niesamowitych zaklęć; tylko to znęciło jego pozbawioną hamulców duszę poza granice dozwolonych dążeń.
~ Marlow o Kurtzie
Śmieszna to rzecz, życie - owe tajemnicze kombinacje bezlitosnej logiki dla błahego celu. Co najwyżej można się spodziewać od życia odrobiny wiedzy o sobie samym - która przychodzi za późno i jest źródłem niewyczerpanych żalów.
~ Marlow o życiu