Małżeństwo w nocy z 20 na 21 maja wyszło z mieszkania na Mokotowie i zostawiło dwóch nastoletnich synów. Jak informował Polsat News, para miała się zameldować w jednym z tatrzańskich schronisk. Zakopiańska policja ustaliła, że małżeństwo mogło nocować w schronisku górskim Murowaniec na Hali Gąsienicowej w Tatrach. Zostawili synów. Małżeństwo zarejestrowały kamery monitoringu "Nie wykluczamy, że zaginieni w nocy z 22/23 maja przebywali w schronisku górskim Murowaniec w Tatrach. Wszystkie osoby, które posiadają jakąkolwiek wiedzę na temat miejsca pobytu zaginionych lub widziały te osoby w ostatnim czasie proszone są o pilny kontakt z oficerem dyżurnym mokotowskiej policji przy ul. Malczewskiego 3/5/7 lub najbliższą jednostką policji lub numerem alarmowym 112" - zakomunikowała zakopiańska policja. Według nieoficjalnych informacji, 44-letnia Aneta i jej 49-letni mąż Adam zameldowali się w schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej w Tatrach. Policjanci sprawdzili tę informację. Śledczy potwierdzili na monitoringu, że poszukiwani byli w tym schronisku, ale zdążyli je opuścić przed przyjazdem policji. Poszukiwane małżeństwo zostawiło synom list Para, opuszczając w miniony weekend w środku nocy warszawskie mieszkanie, miała pozostawić list do dwóch nastoletnich synów. "Chłopcy, jesteście dzielni. Poradzicie sobie w życiu. Jesteśmy z was dumni" - mieli napisać. Od tamtego czasu rodzice nie wrócili do domu i nie nawiązali też żadnego kontaktu z najbliższymi. Zmartwiona rodzina, która zaopiekowała się dziećmi, zgłosiła zaginięcie na policję. W środę poszukiwania zaginionego małżeństwa były prowadzone w całej Warszawie. Mokotowscy policjanci otrzymali informację, że Aneta i Adam byli widziani w górach.