Tuż przed godz. 11 podmuch wiatru zerwał dach z wypożyczalni sprzętu narciarskiego na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej. Dach spadł wprost na cztery osoby. Mężczyzna znajdował się poza tym miejscem. 21-latka w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala w Nowym Targu, 16-latek z obrażeniami głowy trafił do szpitala w Zakopanem. Kolejny poszkodowany to najprawdopodobniej ojciec rodziny, który doznał wstrząsu psychicznego i został zabrany do szpitala w Nowym Targu - poinformował Woźniak. Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności wypadku. Zawiadomiony został również Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, który zbada, czy wypożyczalnia była postawiona zgodnie ze sztuką budowlaną. Z relacji jednego ze świadków wynika, że dach został zerwany z pawilonu o drewnianej konstrukcji, w którym mieściła się wypożyczalnia i serwis sprzętu narciarskiego. Siła wiatru była tak duża, że zadaszenie przeleciało kilkadziesiąt metrów i spadło w pobliżu górnej stacji wyciągu krzesełkowego na Rusińskim Wierchu. "Bardzo zły" stan 21-latki "Stan zdrowia 21-letniej kobiety jest bardzo zły" - powiedziała wicedyrektorka szpitala powiatowego w Nowym Targu Aleksandra Chowaniec. 21-latka to córka zmarłej wskutek wypadku kobiety. "Pacjentka trafiła do nas w stanie bardzo ciężkim, po reanimacji. Przebywa na oddziale intensywnej terapii. Przeszła badania tomograficzne głowy i klatki piersiowej oraz brzucha. Niestety, jej stan jest bardzo zły. Badanie wykazało, że kobieta ma bardzo rozległe obrażenia wielonarządowe, więc rokowanie jest na tą chwilę bardzo złe" - wyjaśniła Chowaniec. Wszyscy poszkodowani to turyści, którzy przyjechali na zimowy wypoczynek z Warszawy. "Blaszany dach otworzył się jak konserwa" Przyjaciel rodziny, którą spotkała tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej, powiedział dziennikarzom, że chcieli wspólni pojeździć na nartach, ale gdy zobaczyli, że wyciąg na Rusińskim Wierchu jest zamknięty, mieli odjechać."Przyjechaliśmy tu dosłownie na dwie godziny. One wyszły z samochodu. Jak zobaczyłem, że zamykają wyciąg, powiedziałem, że jedziemy. Upadłem na ziemię, bo widziałem kątem oka, że dach się zrywa. Blaszany dach otworzył się jak konserwa" - relacjonował świadek zdarzenia, który wraz z przyjaciółmi przyjechał na zimowy wypoczynek z Warszawy. Dramatyczna relacja świadka wypadku Świadek wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej opowiedział reporterowi RMF FM, Maciejowi Pałahickiemu, o okolicznościach tragicznego wydarzenia. Jak mówi, ze względu na podmuchy został zatrzymany wyciąg. "Zdążyłem zdjąć buty, przyszedłem tutaj i kątem oka zobaczyłem, jak cały dach podnosi się w całości i zaczyna lecieć w naszym kierunku. Krzyknąłem do żony chrześniaka 'Padnij'. Ja padłem przy samochodzie. Trąciło mnie po rogach (ozdoba kasku - red.). Chyba te rogi mi życie uratowały" - wyznał. Z relacji mężczyzny wynika, że kobiety, które zginęły w wypadku, zostały uderzone przez dach tuż po wyjściu z samochodu, na parkingu. "Szły w kierunku wyciągu, bo chciały pojeździć dwie godziny. To coś strzeliło je od lędźwi w górę. To taka siła, jakby tir w pana wjechał" - wskazał reporterowi RMF. Jeszcze w niedzielę w Tatrach panowała słoneczna pogoda, ale zapowiadaną zmianę przyniósł orkan Sabine, który nadciągnął nad Europę. Porywy wiatru w Tatrach w poniedziałek osiągają ponad 100 km na godzinę. Wojewoda małopolski: To najtragiczniejszy dzień ferii "Jest to najtragiczniejszy dzień, jeśli chodzi o dotychczasowy przebieg ferii zimowych w naszym województwie. Składamy kondolencje i wyrazy wsparcia dla rodziny osób, które zginęły" - powiedział dziennikarzom wojewoda małopolski Piotr Ćwik. Dodał, że na miejscu zdarzenia pracują policjanci, prokurator oraz inspektorzy powiatowego nadzoru budowlanego. W momencie wypadku w akcję zaangażowanych było pięć zespołów ratownictwa medycznego oraz dwa helikoptery - TOPR i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wojewoda przypomniał, że w Małopolsce w związku z silnym wiatrem nadal obowiązuje alert pogodowy. "Mam nadzieję, że właściciele wyciągów wezmą to pod uwagę i w najbliższych godzinach wyciągi nie będą funkcjonować" - podkreślił. Piotr Ćwik przypomniał, że w niedzielę rozesłane zostały ostrzeżenia Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, w których zachęcano mieszkańców do pozostania w domach. "Podtrzymujemy ten apel. Podmuchy wiatru są nieprzewidywalne, przyrastają nagle" - mówił. "Nawołujemy, żeby zachować przezorność i rozsądek, bo wiatr przynajmniej do godzin wieczornych będzie utrzymywał się w takim, a może i większym natężeniu. Pierwsze prognozy mówiły, że kulminacja tych powiewów może być dzisiaj w godzinach popołudniowych na terenie naszego województwa" - powiedział Piotr Ćwik. Czytaj też na stronie RMF24.pl.