Mężczyznę zatrzymała w poniedziałek policja z podejrzeniem postrzelenia harcerza, który przebywał na obozie w Gródku nad Dunajcem (Małopolskie). Jak poinformował we wtorek prokurator rejonowy w Nowym Sączu Jarosław Łukacz, w trakcie przesłuchania mężczyzna przyznał się, że był na miejscu zdarzenia i oddał strzał z broni pneumatycznej, ale złożył wyjaśnienia, które "nie do końca odpowiadają wersji przedstawionej przez pokrzywdzonych". 39-latkowi za zarzucone mu czyny grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowanie na trzy miesiące. Do postrzelenia chłopca doszło w czwartek późnym wieczorem na obozie harcerskim w Gródku nad Dunajcem. Dziecko z obrażeniami szyi trafiło do szpitala, ale wróciło już do domu. W ten sam dzień policja otrzymała zgłoszenie od opiekuna grupy harcerzy. Według relacji uczestników obozu, ktoś przyjechał samochodem na skraj obozowiska, kiedy harcerze byli w lesie, i oddał strzały w ich kierunku.