Migranci rozpływają się w powietrzu. "Potrafią wyjść w nocy przez okno"
- Jak się wie którędy, to rzekę można przejść i nawet nie zmoczyć się od pasa w górę - mówi Interii Krzysztof z Włodawy. Wśród mieszkańców terenów przygranicznych słyszymy głosy pełne wątpliwości, czy zapowiedziane przez premiera zmiany realnie pomogą uszczelnić granicę. Jednocześnie kluczowe wydają się być półotwarte ośrodki.
Rząd zajął się uregulowaniem zasad dotyczących wiz i wniosków o azyl. Premier Donald Tusk poinformował, że prawo azylowe nie będzie więcej wykorzystywane do nielegalnego przekraczania polskiej granicy. Nowe przepisy mają to ograniczyć.
Od początku roku odnotowano już ponad 30 tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy Polski z Białorusią. Lwia część dotyczy województwa podlaskiego, ale problem pojawia się także na odcinku zlokalizowanym na Lubelszczyźnie.
"To nic nie zmieni". Mieszkańcy o zmianach na granicy
Wśród mieszkańców przygranicznych terenów słyszymy głosy pełne wątpliwości, czy zmiany pomogą uszczelnić granicę.
W woj. lubelskim na niektórych fragmentach Bugu jest na tyle płytko, że część migrantów podejmuje próbę przeprawiania się przez rzekę. - Jak się wie którędy, to można się nie zmoczyć od pasa w górę - mówi Interii Krzysztof, mieszkaniec Włodawy, po czym dodaje: - Większość uchodźców wyłapują, ale myślę, że to nie jest sto procent.
- Kto ma przejść i tak przejdzie. Żadna zmiana przepisów nic tu nie zmieni, bo przecież celem tych ludzi nie jest Polska, tylko Niemcy i dalej - uważa mężczyzna.
"Niemal 900 wniosków o ochronę międzynarodową". Straż Graniczna o zmianach
Na Lubelszczyźnie niemal każdy zatrzymany imigrant składa wniosek o ochronę międzynarodową. W niektórych przypadkach oznacza to przymusowy pobyt na terenie Polski nawet do pół roku, bo tyle mniej więcej trwa rozpatrzenie sprawy. W trakcie oczekiwania uchodźcy lokowani są w półotwartych ośrodkach - w województwie lubelskim w Bezwoli czy Wohyniu.
- Tylko od początku roku wpłynęło do nas niemal 900 wniosków o ochronę międzynarodową - mówi Interii kpt Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Okazuje się jednak, że część uchodźców wcale nie oczekuje na koniec procedury, a w jej trakcie rozpływa się w powietrzu.
- Zdarzają się nam przypadki, kiedy osoby zamieszkujące ośrodek opuszczają go bez naszej wiedzy - mówi nam nieoficjalnie jeden z pracowników takiej placówki. Jego zdaniem celem uchodźców z kierunku białoruskiego, ale także tych z Ukrainy jest wyłącznie wjechanie na teren strefy Schengen. - Oni nam potrafią wyjść w nocy przez okno z samym plecakiem. To są ośrodki półotwarte, nie można nikomu zabronić wyjścia - dodaje.
Uszczelnienie przepisów azylowych ma takie sytuacje wyeliminować.
Z Włodawy dla Interii Łukasz Dubaniewicz
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!