"Gazeta Wyborcza", powołując się na swoich informatorów, napisała, że zebrane dowody wskazują na bezzasadne użycie broni przez funkcjonariusza. Jak pisze dziennik, policjant nie oddał strzału ostrzegawczego, a jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. "Pokrzywdzony nie zaatakował ani nie wykonał żadnego ruchu, który uprawniałby policjanta do użycia broni bez oddania strzału ostrzegawczego" - zaznaczają informatorzy "GW". Według gazety, policjant miał strzelić do mężczyzny, gdy ten, uciekając, obrócił się do niego przodem. Pocisk trafił w klatkę piersiową, w okolice serca. Strzał padł z bliska, policjant trzymał broń w jednej ręce. "Są podobno dwa nagrania z kamer monitoringu. Jakość jest bardzo dobra, jak film w kinie" - mówią informatorzy gazety. Ich zdaniem, zebrane dotychczas dowody wystarczają, by postawić policjantowi zarzuty. Prokurator gromadzi dowody Prokurator Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi, która w sprawie wydarzeń w Koninie prowadzi postępowanie, powiedział, że prokuratura "nie będzie komentować pojawiających się w mediach informacji na ten temat". Jak mówił, postępowanie jest prowadzone w sprawie, prokurator gromadzi dowody i cały zebrany materiał dowodowy analizuje. Również - jak zaznaczył - analizuje to, co pojawia się "w sferze medialnej". Dodał, że w sprawie przesłuchano już kilkanaście osób, natomiast nie udziela informacji, czy przesłuchany został już policjant. W czwartek, 14 listopada przed południem, na jednym z konińskich osiedli patrol policji próbował wylegitymować 21-latka i dwóch 15-latków. Najstarszy mężczyzna zaczął uciekać. Według informacji policji, 21-latek nie reagował na wezwania do zatrzymania. Goniący go funkcjonariusz użył broni, a 21-latek zmarł pomimo udzielonej pomocy medycznej. W związku z tym zdarzeniem Prokuratura Regionalna w Łodzi prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego przekroczenia uprawnień przez policjanta i nieumyślnego spowodowania śmierci.