34-latek zmarł w pożarze. Wstrząsające szczegóły
34-latek zginął w tragicznym pożarze. Na płonącego mężczyznę natknęła się w nocy ze środy na czwartek jego 62-letnia matka, którą obudził swąd spalenizny. Po wejściu do kuchni ujrzała płonącego syna na kuchence gazowej. Gdy ugasiła ogień, wezwała służby. Sama trafiła do szpitala.

Na miejsce jako pierwszy przybył zespół ratowników medycznych. Oni zaś wezwali straż pożarną, która dokonała pomiaru stężenia tlenku węgla. Zawiadomienie dotarło na komendę 26 minut po północy.
62-letnia kobieta podtruła się gazami pożarowymi. W związku z tym zespół ratowniczy stwierdził, że konieczna będzie hospitalizacja. Zdarzenie zakwalifikowano ostatecznie jako pożar, choć początkowo wezwanie dotyczyło tylko przeprowadzenia pomiarów. Straż zakończyła czynności w mieszkaniu o godzinie 1:16.
Pożar w Łodzi. Zmarł 34-latek. Tułów spalił się na kuchence
- Zostaliśmy wezwani do pomiaru stężenia tlenku węgla w mieszkaniu na ul. Próchnika w Łodzi. Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że jest ofiara śmiertelna. Zmarły mężczyzna połową ciała "opierał się" o kuchenkę gazowej - opisuje rzecznik prasowy Łódzkiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
Przyczynę śmierci i okoliczności zdarzenia ma wyjaśniać policja. - Nie wiemy, jak doszło do tego wypadku. Mogły wystąpić nagle jakieś problemy zdrowotne lub mężczyzna podtruł się dymem podczas przygotowywania potrawy. Szczegóły ustalać będą odpowiednie służby - przekazał w rozmowie z Interią Jędrzej Pawlak.