Konkurs na stanowisko głównego geodety kraju formalnie nadzoruje Ministerstwo Rozwoju i Technologii Waldemara Budy. Chociaż odbył się 20 września 2022 r., na ogłoszenie nominacji Alicji Kulki trzeba było czekać do 26 czerwca kolejnego roku. Do tej pory nie są znane oceny poszczególnych osób, które przystąpiły do walki o stanowisko. Nie wiadomo nawet dokładnie, kto starał się o urząd. - Występowałem o wyniki poszczególnych kandydatów, ale nie uzyskałem indywidualnych kart ocen. Tam tam widać całą istotę tego konkursu, a może raczej przekrętu - usłyszeliśmy od prof. Waldemara Izdebskiego, który był poprzednikiem Kulki i ponownie ubiegał się o stanowisko. - Wiadomo jedynie, że o fotel głównego geodety kraju, poza mną oraz Alicją Kulką, ubiegał się Sebastian Ptak. Nazwiska dwóch pozostałych osób to najwyraźniej tajemnica - dodaje. "Plagiat na 98 proc." To Waldemar Izdebski jako pierwszy prosił resort rozwoju o udostępnienie dokumentacji konkursowej. Chociaż ministerstwo odmówiło, tekst zwycięskiej pracy trafił m.in. na portal Geoforum.pl. Widziała go również Interia. Jak już pisaliśmy, jednym z czterech zadań konkursowych była osobista koncepcja rozwoju Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii. Można było za nią otrzymać maksymalnie pięć ze wszystkich 20 punktów. - W pracy konkursowej Alicji Kulki prawie wszystko zostało skopiowane, cały mój artykuł "Wizja, misja i strategia" - powiedziała Interii dr Ewa Gałka z SWPS. Podobne zarzuty formułował Izdebski: - To cztery (autorskie - red.) zdania, na 14 stron tekstu, 519 na 28 773 znaki - obruszał się wykładowca Wydziału Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej. Były główny geodeta kraju w tej sprawie zwracał się nie tylko do mediów, ale i ministrów. "Nabór na stanowisko Głównego Geodety Kraju został przeprowadzony zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami i procedurami" - stwierdził w piśmie datowanym na 29 sierpnia Krzysztof Dec, dyrektor biura ministra Waldemara Budy. Dotychczas Alicja Kulka nie zajmowała jednoznacznego stanowiska w sprawie. Mówiła Interii, że "musi się wczytać w to, co napisał Izdebski". Jak stwierdziła, powinno się zachować spokój, bo "oskarżenie jest bardzo poważne". Po kilku tygodniach odpowiada stanowczo: "oczywiście, że nie popełniłam żadnego plagiatu". Śledczy pracują Waldemar Izdebski nie zadowolił się ani tłumaczeniami resortu, ani głównej geodety kraju. Odpowiednie zawiadomienie trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście jeszcze pod koniec lipca. "W przedmiotowej sprawie doszło do przywłaszczenia autorstwa kilku twórców bez ich wiedzy. Stworzony w ten sposób utwór posłużył oskarżonej do uczestnictwa w konkursie na urzędnika państwowego" - czytamy w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które trafiło do śledczych. A dalej: "Pani Alicja Kulka z premedytacją posłużyła się fragmentami dzieł innych twórców, w efekcie tworząc pracę, która zgodnie z przepisami prawa autorskiego nie spełnia przesłanek utworu czy dzieła". Co dotychczas udało się ustalić? Prokuratura jest oszczędna w słowach, ale dowiedzieliśmy się, że wszczęto postępowanie. Chodzi o art. 115 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. To przepis dotyczący właśnie plagiatu. Przestępstwo jest zagrożone karą grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech. - Postępowanie jest w toku i ze względu na dobro tego postepowania niemożliwe jest udzielenie informacji o poczynionych ustaleniach, jak również realizowanych w jego toku czynnościach procesowych - poinformował Interię prokurator Marcin Przestrzelski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. O konkurs na głównego geodetę kraju pytaliśmy również w ministerstwie rozwoju. Do czasu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Jakub Szczepański