Zarobimy na powodzi u sąsiadów?
Czy polska gospodarka skorzysta na tragedii powodzi u sąsiadów? Choć tak postawione pytanie brzmi nieco cynicznie, to jednak wiadomo, że środki pomocowe przeznaczone przez Unię Europejską dla Niemców i Czechów z pewnością "rozleją się" poza granice tych krajów.
Choć zarabianie na kłopotach sąsiadów wydaje się nieetyczne, to jednak w gospodarce po prostu tak bywa. W odbudowie zniszczeń na zalanych przez wodę terenach z pewnością wezmą udział także polskie firmy. Małe ożywienie koniunktury czeka więc przede wszystkim branżę budowlaną, melioracyjną, firmy specjalizujące się w technologiach osuszania gruntów i ścian, a także firmy geodezyjne czy telekomunikacyjne. Poszukiwani mogą się okazać także specjaliści od renowacji zabytków.
Wartość strat popowodziowych jest ogromna; mówi się o 15 mld euro. Unia Europejska zaoferowała Czechom i Niemcom pomoc finansową. Wprawdzie jest ona tak skonstruowana, że musi pozostać w granicach poszkodowanych państw, ale i tak polskie firmy staną się adresatem zamówień. Potrzebne bowiem będą tanie materiały i usługi. A złotówka tanieje.
- Skorzystamy, jeśli natychmiast wpasujemy się w ten obrazek z naszymi ofertami, oby tanimi - mówi Janusz Krzyżewski z Rady Polityki Pieniężnej. - W tym wypadku taniejący złoty - a potaniał wyraziście - może przynieść dobre skutki - dodaje.
Ożywienie koniunktury i wzrost produkcji to głównie perspektywa dla regionów położonych wzdłuż zachodniej i południowej granicy. Ale skorzystają również ci, którzy wysyłając z Polski darmową pomoc, zareklamowali własne firmy i nawiązali kontakt z Czechami czy Niemcami.