Za kratki za śmigusa - dyngusa
Za zbytnie wzięcie sobie do serca tradycji lanego poniedziałku grozi grzywna, a nawet więzienie. Ale ten śmigus - dyngus był spokojny.
500 złotych grzywny lub kara więzienia groziły wszystkim, którzy by przesadzili z oblewaniem innych wodą.
Lepiej uważać
Oblewanie w lany poniedziałek przechodniów wodą to łamanie prawa. Jeśli wylejemy na kogoś brudną wodę i zniszczymy mu ubranie, a wartość szkody nie przekroczy 250 złotych, to jest to traktowane jako wykroczenie. Grozi za to grzywna do 500 złotych.
Spowodowanie zniszczeń oszacowanych na więcej niż 250 złotych jest już przestępstwem. Ta z pozoru niewinna zabawa w oblewanie często kończy się przed sądem. Zrzucony z wieżowca wypełniony wodą worek może poważnie zranić przechodnia. Jeśli jego obrażenia wymagają dłuższego niż tydzień leczenia, przestępca może trafić za kratki nawet na 5 lat.
Było wyjątkowo spokojnie
Na szczęście tegoroczny lany poniedziałek przebiegł spokojnie, nie odnotowano żadnych poważnych incydentów związanych z polewaniem wodą. Według policjantów, spokojny przebieg tegorocznego śmigusa - dyngusa to efekt wzmożonych patroli policji na ulicach oraz zatrzymywania chuliganów w poprzednich latach.
Polewaniu wodą na świeżym powietrzu nie sprzyjała także pogoda. Było dość chłodno, w wielu miejscach deszczowo, więc na ulicach było niewielu spacerowiczów, a polewający nie widzieli wielkiej radości w tym, aby oblewać innych, gdy pada deszcz.
Siła tradycji
Drugi dzień Świąt Wielkanocnych jest traktowany przez polski Kościół katolicki jako kontynuacja święta zmartwychwstania Chrystusa. Poniedziałek zwyczajowo przeznaczony jest na odwiedzanie rodziny i przyjaciół, w przeciwieństwie do Niedzieli Wielkanocnej, którą spędza się w gronie najbliższych.
W wielu krajach, także w Polsce, przez długi czas - do XVII wieku - świętowano Wielkanoc przez trzy dni. Dyngus trwał bowiem dwa dni. W Poniedziałek Wielkanocny panowie oblewali panie, a we Wtorek Wielkanocny, zwany trzecim świętem wielkanocnym - panie oblewały panów.
W tradycji ludowej Poniedziałek Wielkanocny znany jest jako śmigus-dyngus albo lany poniedziałek. Dawniej istotą śmigusa było smaganie rózgami po nogach, zaś dyngusa - oblewanie wodą i zbieranie datków stanowiących "okup".
W miastach panowie korzystali ze śmigusa-dyngusa bardzo skromnie, spryskując panny najwyżej wodą różaną. Na wsiach w ruch szły wiadra i kubły. Przemoczona odzież i mokre włosy świadczyły o powodzeniu panny.
INTERIA.PL/RMF/PAP