Wojsko wyciągnęło wnioski z katastrofy CAS-y
Po katastrofie samolotu CASA pod Mirosławcem, w której 23 stycznia 2008 r. zginęło 20 lotników, wojsko stawia na bezpieczeństwo, zmienia przepisy, inwestuje w szkolenia i sprzęt - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dowództwo Sił Powietrznych przyznaje, że katastrofa przyspieszyła zmiany w wojskowym lotnictwie w Polsce. Lotnictwo wojskowe po wytknięciu przez komisję błędów musiało wiele zmienić.
Między innymi w ekspresowym tempie dostosowało wewnętrzne przepisy dotyczące pilotowania i nawigacji do międzynarodowych norm cywilnych.
Okazało się, że pilotów można szkolić nie tylko w Hiszpanii, u producenta CAS-y, ale również w Polsce. MON stara się teraz, by w kraju powstało, w ramach umowy offsetowej, centrum serwisowe samolotów CASA. I to tu, a nie w Hiszpanii, będą odbywały się bardziej skomplikowane naprawy tych maszyn.
W Mirosławcu zadziałał system precyzyjnego naprowadzania samolotu ILS (Instrument Landing System). Bezpieczeństwo w powietrzu zapewnić mają kolejne zakupy.
Więcej na ten temat - w dzisiejszym wydaniu "GW".
INTERIA.PL/PAP