Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wojenne losy Józefa Tuska

Dziadek kandydata na prezydenta Donalda Tuska pod koniec wojny był wcielony do Wehrmachtu. Potem trafił do Polskich Sił Zbrojnych.

/INTERIA.PL

Donald Tusk powiedział w programie TVP "Prezydent dla Polski", że "jeśli jego niewiedza, że jego dziadek był w Werhmachcie, jest jego winą, to bierze ją na siebie". Dodał, że jeśli cała ta sytuacja dotknęła kandydata PiS Lecha Kaczyńskiego, to on go przeprasza.

Tusk zapewniał, że nie wiedział o wcieleniu jego dziadka do niemieckiego wojska. - Dla mnie sytuacja jest przykra, bo moja niewiedza może wyglądać na chęć utajnienia historii. Gdybym o tym wiedział, to bym tego nie ukrywał - zaznaczył.

Według informacji Telewizji Polskiej i TVN, dziadek Donalda Tuska, Józef, na początku wojny trafił do niemieckiego obozu. Między sierpniem a październikiem 1944 r. został wcielony do Wehrmachtu. Od listopada 1944 r. jego nazwisko widnieje w spisach Polskich Sił Zbrojnych.

Informację o tym, jakoby dziadek Tuska służył w niemieckiej armii podał w wywiadzie dla tygodnika "Angora" Jacek Kurski ze sztabu wyborczego kandydata na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W wywiadzie Kurski powiedział m.in., że "poważne źródła na Pomorzu mówią, że dziadek Tuska zgłosił się na ochotnika do Wehrmachtu".

Sam Donald Tusk był zaskoczony tymi informacjami. Wcześniej sztab wyborczy kandydata PO zaprzeczał, jakoby którykolwiek z dziadków Tuska służył w Wehrmachcie.

- Dzisiaj dostałem informację o istnieniu dokumentu, którego do tej pory nie widziałem i według którego mój dziadek pod koniec wojny został wcielony do jednostek zapasowych wojska niemieckiego - powiedział Tusk. Wyjaśnił, że o istnieniu dokumentu dowiedział się od dziennikarzy.

Zaznaczył, że "jest to dla niego moment próby", i że będzie chciał "tę prawdę drążyć".

Tusk ocenił, że w całym tym sporze z Kurskim prawda będzie po jego (Tuska) stronie. - On (Kurski) sformułował krzywdzący sąd - powiedział, że jestem proniemiecki, bo mój dziadek na ochotnika wstąpił do Wehrmachtu - mówił. - Mojego dziadka wcielono do wojska niemieckiego i niezależnie od oceny tej sytuacji, metody Jacka Kurskiego - wynajdować coś, co jest obciążeniem dla konkurenta - są nie do przyjęcia - dodał.

Według "Faktów" TVN, które dotarły do dokumentów potwierdzających, że dziadek Tuska został wcielony do jednostki zapasowej Wehrmachtu - chodzi o dziadka ze strony ojca - Józefa Tuska. Telewizja zaprezentowała reprodukcję zaświadczenia z berlińskiego archiwum, które potwierdza przynależność J. Tuska do byłego Wehrmachtu. Według pracownika archiwum, mówi o nim tylko jeden meldunek z następującymi informacjami: "Józef Tusk urodzony 23 marca 1907 w Gdańsku. Wcielony do Wehrmachtu między 2.08.1944 a 12.10.1944 (brak dokładnej daty). Służył w kampanii Kadrowej 328 Zapasowego Batalionu Szkolnego Grenadierów".

Tusk powiedział PAP, że jego dotychczasowa wiedza, która wynikała z dokumentacji rodziny, ograniczała się do tego, że jego dziadek, po pobycie w obozie w Stutthofie, trafił do obozu Neuengamme na terenie Niemiec, a po zwolnieniu wrócił do Sopotu. W piątek Tusk - jak powiedział - dowiedział się, że jesienią 1944 roku, w ostatnich miesiącach wojny, jego dziadek został wcielony do jednostki zapasowej wojska niemieckiego.

"Fakty" TVN poinformowały, że według archiwów brytyjskich Józef Tusk był w Polskich Siłach Zbrojnych od 24 listopada 1944 roku.

- Chciałbym to wszystko sprawdzić - oświadczył Tusk. - Nie zmienia to mojego przekonania, że ktoś, kto z polowania na dziadków robi swoją kampanię, zachowuje się nie w porządku - podkreślił.

Niemieckie jednostki zapasowe istniały od początku wojny. Według publikacji T.Sawickiego (T. Sawicki, Niemieckie wojska lądowe na froncie wschodnim czerwiec 1944 - maj 1945) stanowiły ten element Wehrmachtu, do którego zadań należało pobór i szkolenie rezerw wojsk lądowych, formowanie nowych jednostek, ich uzbrojenie, nadzorowanie rozwoju technicznego broni oraz przekazywanie uzupełnień do jednostek frontowych.

Do zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 roku podlegały one bezpośrednio Dowództwu Wehrmachtu. Po zamachu zaczęły bezpośrednio podlegać Hitlerowi, a ich dowódcą został Reichsführer SS Heinrich Himmler.

Do jednostek zapasowych mógł trafić, i z reguły trafiał każdy Polak, który znalazł się na liście tzw. III grupy niemieckiej listy narodowościowej (DVL). Na liście tej znalazła się większość Polaków pochodzących z Pomorza Gdańskiego.

W okresie po lipcowym zamachu na Hitlera i klęskach Wehrmachtu na froncie wschodnim zaczęło od sierpnia 1944 narastać zjawisko niedostatku poborowych. Stąd Dowództwo Wehrmachtu i SS powołując się na rozkaz Hitlera zaczęło szukać poborowych także wśród Polaków z terenów włączonych do Rzeszy, skazanych na roboty przymusowe. Poborowi zwykle wybierani byli przymusowo spośród zdrowych młodych mężczyzn w dobrym stanie fizycznym. Kierowano ich do wojsk zapasowych, gdzie kwalifikowano ich do służby frontowej lub pomocniczej. Służba frontowa była później odznaczana w dokumentach żołnierza; brak informacji oznaczał najczęściej skierowanie do służby pomocniczej.

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także