Projekt ledwie trafił do konsultacji społecznych, a już wzbudził ogromne kontrowersje. Edukacja zdrowotna - bo o niej mowa, od przyszłego roku szkolnego pojawi się w planie zajęć. Nowy przedmiot będzie realizowany w klasach IV-VIII szkół podstawowych oraz w szkołach ponadpodstawowych i zastąpi wychowanie do życia w rodzinie, ale w przeciwieństwie do niego będzie obowiązkowy. Plan nowego przedmiotu wywołał oburzenie w środowiskach konserwatywnych. Poseł PiS i były minister Dariusz Piontkowski przekonywał, że edukacja seksualna, która ma być jednym z elementów edukacji zdrowotnej, doprowadzi do deprawacji dzieci. Przeciwnicy edukacji zdrowotnej zasypują MEN protestami i podkreślają, że przedmiot podejmuje problematykę seksualności w oderwaniu od jakichkolwiek zasad i wartości. - To wszystko nieprawda - rzuca krótko pedagog i seksuolog prof. Zbigniew Izdebski. To on stanął na czele zespołu, który przygotował założenia podstawy programowej do nowego przedmiotu. - Edukacja zdrowotna ma być przekaźnikiem wiedzy. Z badań wynika, że dobra wiedza może być czynnikiem opóźniającym inicjację seksualną. Jeśli my jako społeczeństwo oczekujemy odpowiedzialnych decyzji od dzieci i młodzieży, to powinniśmy się czuć odpowiedzialni także za to, by młodzież miała wiedzę na ten temat i podejmowała odpowiedzialne decyzje - mówi w rozmowie z Interią. Projekt podstawy programowej przejrzał Błażej Kmieciak, były przewodniczący Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15., nazywanej Państwową Komisją ds. Pedofilii, a obecnie jej członek. Jak słyszymy, ocenia go pozytywnie. - Patrzę na te założenia nie tylko jako pedagog specjalny, psychoedukator, ale chyba przede wszystkim jako tata. Od lat mówimy, że na człowieka musimy patrzeć holistycznie. Musimy dostrzegać jego obszary funkcjonowania społecznego, emocjonalnego, ale także seksualnego. Pojawiło się wiele krytycznych głosów. Myślę, jako naukowiec, że krytyką jest ważna. Problem jednak polega na tym, że negowanie edukacji zdrowotnej przez autorów petycji i skarg podyktowane jest jakimś ogromnym lękiem i brakiem wiary. Widzę strach o irracjonalnej postaci: nauczyciel ma w myśl tych poglądów zniszczyć emocjonalność naszych dzieci. I tu właśnie pytanie o wiarę w nasze dzieci. Przecież one będą szły na te lekcje po rozmowie z nami. Jeśli natomiast z nimi np. o seksualności nie rozmawialiśmy to może wielki krzyk, jaki ostatnio słyszymy, jest tak naprawdę wyrzutem sumienia - stwierdza. Edukacja zdrowotna. Czego tak naprawdę mają uczyć się dzieci? Co tak naprawdę zawarto w projekcie, który wzbudza tyle emocji? Przeanalizowaliśmy założenia podstawy programowej i opisujemy wybrane zagadnienia. Edukacja zdrowotna ma budować alfabetyzm zdrowotny, czyli "wiedzę i kompetencje pozwalające na trafne rozpoznanie potrzeb zdrowotnych własnych i otoczenia oraz podejmowanie odpowiednich działań profilaktycznych czy naprawczych". Podstawę programową podzielono na dziesięć działów: wartości i postawy, zdrowie fizyczne, aktywność fizyczna, odżywianie, zdrowie psychiczne, zdrowie społeczne, dojrzewanie, zdrowie seksualne, zdrowie środowiskowe, internet i profilaktyka uzależnień. Program jest dostosowany do wieku uczniów - dla klas IV-VI, VII-VIII oraz klas w szkołach ponadpodstawowych. Uczniowie klas IV-VI na edukacji zdrowotnej dowiedzą się m.in. jak dbać o higienę osobistą, czym jest otyłość i jaka jest jej profilaktyka, czym są badania przesiewowe, jak rozpoznawać objawy chorób, czym jest gorączka, kiedy jest groźna i jak ją obniżać. Nacisk położono również na propagowanie aktywności fizycznej oraz właściwego odżywiania (nauka przygotowania zdrowych posiłków czy czytanie etykiet). MEN chce, by po edukacji zdrowotnej dzieci zgłębiły temat emocji, stresu i tego, jak wpływa on na funkcjonowanie. Pojawiają się także zagadnienia pozytywnej samooceny, zachowań autoagresywnych, przemocy psychicznej i fizycznej. Uczeń dowie się również, gdzie w razie potrzeby szukać pomocy psychologicznej. Tematem lekcji mają być także modele rodzin, a uczniowie dowiedzą się, jak "opisywać przejawy prawidłowego funkcjonowania rodziny", poznać prawa dziecka i obowiązki rodziców, opisywać zmiany, które mogą występować w rodzinach jak separacja, rozwód, wejście rodziców w nowe związki, adopcja, pojawienie się rodzeństwa, a także znać sposoby radzenia sobie w takich sytuacjach. Wiele miejsca poświęcono też tematyce dojrzewania oraz zagadnieniom wpływu środowiska na zdrowie człowieka np. zanieczyszczeń, zmian klimatycznych. Edukacja zdrowotna ma także promować kontakt z naturą. Ponadto uczniowie dowiedzą się, jak bezpiecznie korzystać z internetu, czym jest higiena cyfrowa, niebieskie światło, smsowa szyja, czy krótkowzroczność w kontekście nadużywania urządzeń ekranowych. Omówione zostaną także zagrożenia takie jak cyberprzemoc, hejt, mowa nienawiści, uzależnienie od internetu i gier oraz niebezpieczne kontakty w sieci m.in. uwodzenie w sieci (grooming). Tematem będą także zagrożenia wynikające z zażywania substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, dopalacze, ale także napoje energetyczne, czy leki). Prof. Izdebski: Trzeba mówić o zdrowiu jako wartości W klasach VII-VIII zagadnienia będą poszerzane. Wkraczają kwestie chorób zakaźnych, przewlekłych i cywilizacyjnych. Uczeń dowie się też, czym są epidemie i pandemie i jak do nich dochodzi. Zgłębi wiedzę na temat szczepień, ruchów antyszczepionkowych i dezinformacji w tym temacie. Nauczy się mierzyć ciśnienie, czy poziom glukozy. W dziale zdrowie społeczne położono nacisk na umiejętność odróżnienia zakochania od miłości, a miłość młodzieńczą od dojrzałej. W celach programowych wskazano: "uczeń nawiązuje relacje, dbając o swoje potrzeby, jednocześnie szanując potrzeby innych osób". Nastolatkowie omówią także czynniki wpływające na prawidłowy rozwój płciowy oraz mają nauczyć się identyfikować możliwe nieprawidłowości i urazy układu moczowo-płciowego (np. endometrioza, adenomioza, nietrzymanie moczu, skręt jądra). W szkołach ponadpodstawowych młodzież ma uczyć się m.in. wyszukiwać przepisy prawne dotyczące urlopów i świadczeń związanych z macierzyństwem i rodzicielstwem oraz osoby niepełnoletniej w ciąży. Uwagę poświęcono także płodności człowieka i temu, jak o nią dbać. Nastolatkowie mają dowiedzieć się, czym różni się naprotechnologia od in vitro. Ważnym zagadnieniem jest również ciąża, poród, karmienie piersią, połóg i zasady związane z opieką nad noworodkiem. Podjęte zostaną tematy poronienia, czy aborcji. - Musimy popatrzeć na zdrowie człowieka w sposób holistyczny. Jego elementy pojawiają się na wychowaniu do życia w rodzinie, biologii, czy wychowaniu fizycznym, ale to za mało. Potrzebny jest jeden przedmiot, by mówić o zdrowiu jako o wartości w życiu człowieka, o którą należy dbać, zwłaszcza w sytuacji alarmujących raportów na temat stanu zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży, problemów z otyłością, czy nadużywaniem internetu i korzystaniem z nieodpowiednich stron. Jeszcze nigdy nie potrzebowaliśmy edukacji zdrowotnej tak bardzo - mówi Interii prof. Zbigniew Izdebski. Edukacja zdrowotna. Czego będą uczyć w szkołach? Przyjrzyjmy się działowi, który wzbudza najwięcej kontrowersji, czyli zdrowiu seksualnemu. W klasach od czwartej do szóstej zagadnienia nie są szczególnie rozbudowane. Uczniowie mają znać pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawiać ich pozytywny wymiar w życiu człowieka. Pojawiają się kwestie procesu zapłodnienia, przebiegu ciąży, opieki nad noworodkiem. "Uczeń omawia zagadnienie autonomii cielesnej oraz w jaki sposób asertywnie o nią dbać; wymienia rodzaje zachowań dorosłego lub rówieśnika, które są przekroczeniem granic intymnych; wyszukuje przepisy prawne dotyczące ochrony seksualności osób poniżej 15. roku życia, omawia możliwości uzyskania pomocy w sytuacji zagrożenia" - czytamy w podstawie programowej. W klasach VII-VIII tematyka została potraktowana znacznie szerzej. W podstawie pojawia się "pozytywne znaczenie ludzkiej seksualności", a uczniowie omówią pojęcie popędu seksualnego i jego zmiany w okresie dojrzewania, powody, dla których ludzie decydują się na aktywność seksualną oraz konsekwencje z nią związane. Na lekcjach pojawią się także pojęcia orientacji psychoseksualnej, tożsamości płciowej, czy transpłciowości. Omówione zostanie kryterium świadomej zgody. Nastolatkowie mają nauczyć się także identyfikować elementy seksualizacji oraz presji związanej z podjęciem aktywności seksualnej w mediach społecznościowych, środkach masowego przekazu, kulturze młodzieżowej oraz własnym otoczeniu, oraz nauczyć się im przeciwdziałać. Plan zakłada także omówienie dojrzałego i świadomego przygotowania się do inicjacji seksualnej oraz metod antykoncepcji. Uczniowie mają otrzymać wiedzę na temat form przemocy seksualnej, w tym molestowania i dowiedzieć się, jak reagować w takich sytuacjach. Decyzja, by te tematy poruszać z 13 i 14-latkami nie jest przypadkowa. Jak zaznacza prof. Zbigniew Izdebski, to faza intensywnego dojrzewania psychoseksualnego. - Dziewczyny już miesiączkują, a wielu chłopaków ma pierwsze polucje. Patrząc na badania do raportu HSBC, mówiące o stanie zdrowia dzieci i młodzieży w Polsce, to do 15. roku życia - czyli przed okresem ochrony prawnej - współżycie seksualne rozpoczyna około 18 proc. dzieci. Dlatego znając poszczególne fazy rozwojowe i statystyki chcemy działać wyprzedzająco. Podkreślamy, że sama decyzja o rozpoczęciu współżycia seksualnego stanowi bardzo dużą odpowiedzialność. Pod uwagę należy wziąć wiele czynników m.in. związanych z dojrzałością psychiczną, fizyczną, społeczną. Wspominamy również o antykoncepcji, bo jesteśmy świadomi, że wielu młodych ludzi i tak rozpocznie współżycie, nie osiągając tej dojrzałości, dlatego ważne jest zabezpieczenie się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową - mówi Interii prof. Izdebski. Jak dodaje, w podstawie programowej wiele miejsca poświęcono też umiejętności odmawiania i nieulegania presji otoczenia. Biskupi: Edukacja zdrowotna godzi w konstytucję Edukacja zdrowotna w takim kształcie nie podoba się biskupom. Konferencja Episkopatu Polski wydała komunikat, w którym stwierdzono, że przedmiot jest sprzeczny z Konstytucją, według której wychowanie seksualne pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa. "Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami oraz zapewnienia im nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami" - wskazali biskupi. Na stanowisko biskupów zareagowała ministra edukacji Barbara Nowacka. - Tak jak MEN nie zajmuje się ocenianiem tego, jak wygląda podstawa programowa katechezy, tak nie jest rolą KEP ocenianie podstaw programowych innych przedmiotów - zaznaczyła. Zdaniem Nowackiej, podczas lekcji wychowania do życia w rodzinie "w pewnym sensie tabuizowano i oddzielano zdrowie seksualne człowieka od zdrowia w ogóle, robiąc z tego wyjątkowy przedmiot". - Zdrowie w każdym aspekcie jest istotne - podkreślała. Kmieciak: Gdyby biskupi przeczytali dokument, dostrzegliby jedno Krytyczny wobec stanowiska biskupów jest także Błażej Kmieciak. - Gdyby biskupi przeczytali cały ten dokument, a nie być może sugestywne opracowania to wówczas dostrzegliby, że większość tego przedmiotu dotyczy kondycji psychicznej dzieci, ich bezpieczeństwa przed krzywdzeniem, to promowanie np. postaw szacunku wobec osób z niepełnosprawnością. Pojawienie się haseł dotyczących wolności konstytucyjnej rodziców jest dla mnie mnożeniem słów, które tutaj nie mają większego praktycznego znaczenia. Czemu? Bo bardzo się cieszę, że taka dyskusja jest obecnie. Być może część osób poważnie podejdzie do rozmów z dziećmi o tematach ważnych. Wtedy stanowisko biskupów może okazać się dość dalekie od realiów - zauważa. Sam jako ojciec rozmawiał już z dziećmi zarówno na temat przedmiotu jak i treści, które w nim zawarto. I mówi: Od nich wiem, że potrzebują zajęć, które będą poważnie traktować ich emocjonalność i kryzysy, jakich doświadczają. Jolanta Kamińska (skontaktuj się z autorką jolanta.kaminska@firma.interia.pl) ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!