W poniedziałek kierownictwo amerykańskich Archiwów Narodowych umieściło w internecie kilka tysięcy stron dokumentów o zbrodni katyńskiej. - Zgodnie ze wstępną wiedzą dotyczą one okresu prezydentury Franklina D. Roosevelta, Harry'ego Trumana i Dwighta Eisenhowera. W praktyce oznacza to objęcie publikacją dekadę lat 40. i 50. XX w. Dokumenty " ujawniane" w części są znane, w części mogą rzeczywiście stanowić nowość. Całość dotyczy siłą rzeczy głównie wątku amerykańskiego sprawy katyńskiej, a nie samego przebiegu sowieckiej zbrodni w 1940 r. - powiedział dr Wasilewski. "Dokumenty o ludobójstwie na Polakach" Jak przypomniał badacz, w archiwach amerykańskich znalazły się dokumenty na temat wiedzy rządu Stanów Zjednoczonych o popełnionym przez Sowietów w 1940 r. ludobójstwie na Polakach. Wiele informacji na ten temat zdobyła i upubliczniła komisja Izby Reprezentantów USA ds. Katynia, działająca w latach 1951-1952 pod przewodnictwem Raya Maddena. Komisja orzekła o odpowiedzialności Rosjan za zbrodnię na jeńcach Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa i wskazała na błędy i zaniechania w działaniu administracji Franklina D. Roosevelta w sprawie Katynia. Proces zatajania prawdy - Kongresmani na początku lat 50. XX w. opisali proces zatajania w dekadzie lat 40. XX w. prawdy przed Amerykanami przez własny rząd, m.in. tajemnicze zaginięcie raportów katyńskich w strukturach wywiadu wojskowego Stanów Zjednoczonych. Dokumenty sztabu wojsk lądowych USA anonsowano jako jedne z aktualnie ujawnianych, ale na głębszą analizę zawartości tak świeżej publikacji jest jeszcze za wcześnie - ocenił dr Wasilewski. Według niego, do publikacji doszło "w wyniku ramowej decyzji prezydenta USA Baracka Obamy tyczącej nie tylko zagadnień polskich. Wskazywała ona generalnie na dokumenty agend rządowych z okresu II wojny światowej i okresu zimnowojennego. W National Archives poszukiwano i w razie konieczności zapewne odtajniano dokumenty dotyczące spraw polskich, w tym zagadnienia reakcji władz amerykańskich na informacje o zbrodni katyńskiej". Jak podkreślił, proces ujawniania i przygotowania do edycji akt dotyczących Polski i Katynia wspierali kongresmeni polskiego pochodzenia: Marcy Kaptur z Ohio i Dan Lipiński z Illinois. "Można to uznać za ukłon w polską stronę" - Zajęcie się przez amerykańskie archiwa dokumentami dotyczącymi Polski można uznać za ukłon w polską stronę, adresowany głównie do Polaków w USA. O pełnej satysfakcji można będzie jednak mówić dopiero w momencie papierowej edycji wyboru dokumentów, dokonanej na miejscu w USA, co jest ważne z punktu widzenia obiegu naukowego i upowszechniania wiedzy o polskiej historii na Zachodzie. Wiedzy, której niestety zaszkodził ostatnio również prezydent Barack Obama, powielając w swoim przemówieniu fałszywe, krzywdzące stereotypy o roli Polski w II wojnie światowej. Wizerunkowi naszego kraju uczynił tym wystąpieniem wielką szkodę, której nie rekompensuje, i nie powinna być tak traktowana, publikacja materiałów archiwalnych - powiedział dr Wasilewski. Nasze nadzieje na poszerzenie wiedzy o ludobójstwie złudne - Równocześnie, w czasie kiedy za oceanem publikowane są kolejne dokumenty, nasze nadzieje na poszerzenie wiedzy o ludobójstwie z 1940 r. związane z dokumentacją prowadzonego w Rosji śledztwa katyńskiego i tzw. listą białoruską okazują się złudne. Dokumenty wytworzone przez instytucje państwa sowieckiego mówią o ludobójstwie na Polakach więcej od wszystkich innych. Do dnia dzisiejszego wiele szczegółów zbrodniczej układanki Katynia pozostaje jednak zagadką za sprawą nieznanych dokumentów proweniencji sowieckiej. Brak m.in. teczek osobowych ofiar i białoruskiej listy katyńskiej. W 2012 r. nadal czekamy na potrzebne do pełnej rekonstrukcji zbrodni katyńskiej dokumenty rosyjskich archiwów - powiedział dr Wasilewski.