Walka o władzę w LiD
Od wyborów minęły trzy dni, a między politykami Lewicy i Demokratów już dochodzi do ostrych spięć. Powód? Konieczność obsadzenia kluczowych stanowisk, m.in. szefa klubu parlamentarnego i fotela wicemarszałka Sejmu - pisze "Dziennik".
. Działacze Sojuszu są rozgoryczeni słabym wynikiem wyborów. Część z nich wini za to szefa SLD i żąda jego głowy. - Olejniczak musi odejść - mówią.
Do finału w sporze o sejmowe stanowiska dojdzie przed 5 listopada. Tego dnia zbierze się po raz pierwszy nowy Sejm. Już dziś wiadomo, że walka będzie zacięta. Wśród kandydatów na przewodniczącego klubu LiD rozmówcy gazety wymieniają: szefa SLD Wojciecha Olejniczaka, dotychczasowego szefa klubu parlamentarnego Jerzego Szmajdzińskiego, sekretarza generalnego Sojuszu Grzegorza Napieralskiego i szefa SdPl Marka Borowskiego.
Ale Olejniczak i Borowski to na lewicy także kandydaci na wicemarszałka Sejmu. - Borowskiemu bardzo zależy na fotelu wicemarszałka. I zrobi wszystko, by go dostać. Ale problem w tym, że wicemarszałkiem dalej chce też być Olejniczak - mówi "Dziennikowi" poseł SLD. I zaznacza: "Jeżeli Olejniczak się uprze, by zostać wicemarszałkiem, Borowski zażąda szefowania klubem. A na to nie będą chcieli się zgodzić posłowie SLD i będzie awantura".
Olejniczak twierdzi, że na razie nie ma żadnych rozmów w sprawie stanowisk. - Nie rozmawialiśmy z Borowskim o żadnych żądaniach. Nie ma żadnego problemu w dogadywaniu się - ucina.
Na swój przydział czeka też Partia Demokratyczna. Jej działacze liczą na udział w komisjach śledczych - pisze gazeta.
Część działaczy SLD podejrzewa, że jeżeli Borowski nie dostanie tego, czego zażąda, wystąpi z klubu LiD. - Wtedy cała formuła LiD bierze w łeb. A przecież był nawet pomysł przekształcenia LiD w jedną partię! - podkreśla posłanka SLD.
O tworzeniu jednej partii nawet słyszeć nie chcą demokraci. - To nie wchodzi w grę. Była to nadzieja części SLD, ale nie nasza! - przekonuje polityk PD. Dodaje, że PD jest za utworzeniem wspólnego klubu, ale planuje wewnątrz stworzyć też własne koło - więcej na ten temat w "Dzienniku".
INTERIA.PL/PAP