W nadanym w niedzielny wieczór wywiadzie dla trzeciego kanału telewizji publicznej RAI były prezydent podkreślił, że politykom powinno wystarczyć zwycięstwo, a nie rozliczanie innych. Odnosząc się do zarzutu, postawionego Jaruzelskiemu i innym autorom stanu wojennego, wyjaśnił: "Ja jestem przeciwnikiem generała . Rozbił mi Solidarność, internował mnie". Następnie dodał, nawiązując do narzuconego Polsce przez Związek Radziecki systemu: "Złamano całe pokolenie, łącznie z generałem". - Kiedy zorganizowałem Solidarność, stan wojenny rozbił mi Solidarność, byłem osłabiony. Jaruzelski zgodził się wypuścić ludzi Solidarności z więzień i podjąć rokowania. Wcale nie musiał. Kto nie wierzy, to niech popatrzy na Kubę, Koreę Północną - oświadczył Lech Wałęsa. Stwierdził potem z naciskiem: "dlatego też będę pilnował sprawiedliwego osądzenia Jaruzelskiego". - Politykowi, tak jak mnie, wystarczy zwycięstwo. Zwycięstwo dla polityka rozwiązuje problemy dziś i jutro. Polska ma parlament, struktury, niech struktury próbują rozliczać ludzi. Polityk nie powinien się za to brać, bo zaraz przyjdzie następny polityk, który też będzie rozliczał - powiedział b. prezydent Wałęsa. Pytany o Jarosława i Lecha Kaczyńskich, zażartował: "Nie zapominajcie, że w Polsce mamy pięć rodzin z pięcioraczkami. Sprawdzimy na bliźniakach, zobaczymy". Komentując zwycięstwo wyborcze partii tworzących obecną koalicję, Lech Wałęsa powiedział: "wielu ludzi było niezadowolonych, poparli demagogów i populistów i dzisiaj mamy... to nie będzie długo trwało, demagodzy i populiści upadną".