Wajda zrobił swoje, reszta należy do nas
Andrzej Wajda zrobił swoje, reszta należy do nas - podkreśla w czwartek dziennik "Nowyje Izwiestija", komentując oficjalną prezentację filmu "Katyń" w Moskwie.
w stolicy Rosji informują także "Wiedomosti" i "Wriemia Nowostiej". Wszystkie te gazety podkreślają, że "Katynia" nijak nie można nazwać antyrosyjskim filmem.
"Andrzej Wajda zrobił swoje. Reszta należy do nas - potomków tych, którzy rozstrzeliwali i tych, którzy zostali rozstrzelani; tych, którzy świętowali mord i tych, którzy cierpieli, a także tych, którzy pozostawali obojętni wobec wszystkiego, oprócz swojego spokoju" - piszą "Nowyje Izwiestija".
"Dystrybucja tego obrazu w Rosji - to nie kwestia gustu, czy biznesu, lecz sprawa sumienia i naszej godności narodowej. Nie mówiąc już o tym, że jest to papierek lakmusowy zmian, które zaszły w Rosji po 1940 roku" - dodaje dziennik.
"Nowyje Izwiestija" przypominają, że polski reżyser nazwał "Katyń" najważniejszym filmem swojego życia. "Miał prawo tak powiedzieć, gdyż spełnił swój obywatelski i ludzki obowiązek. Zarówno wobec Polski, jak i wobec Rosji, która ponosi odpowiedzialność za tę zbrodnię" - wskazuje gazeta.
Z kolei "Wiedomosti" zauważają, że "dopiero po obejrzeniu "Katynia" można tak naprawdę zrozumieć, dlaczego wybuchło Powstanie Warszawskie, o którym z góry było wiadomo, że nie ma sensu, a w toku którego Polacy próbowali wyzwolić się spod (okupacji) Niemców bez pomocy Armii Czerwonej; dlaczego Wajda, zachowując wierność wobec rosyjskiej kultury, tak zachwycił się Lechem Wałęsą, że nakręcił "Człowieka z żelaza"; dlaczego w Polsce tak chętnie instaluje się elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej".
"Dlatego, że Niemcy byli agresorami, okupantami. A nasi, którzy w 1939 roku rzucili się dożerać resztki polskiego tortu, okazali się dodatkowo zdrajcami" - podkreśla moskiewski dziennik.
W opinii "Wiedomosti", "Katyń" nie jest filmem o katyńskiej egzekucji, ani filmem o stalinizmie, którego jest w nim tyle samo, ile faszyzmu". "Tym bardziej nie jest filmem o rusofobii. Wajda oddziela stalinizm od Rosji i Rosjan" - pisze gazeta.
Według "Wiedomosti", "jest to film o Polakach i dla Polaków". "Film o historycznym narodzie, który całkiem niedawno - jeśli nie za naszej pamięci, to pamięci naszych ojców - omal nie zniknął z mapy świata" - konstatuje dziennik.
Natomiast "Wriemia Nowostiej" wskazuje, że "Andrzej Wajda marzył o wspólnym rosyjsko-polskim filmie na temat Katynia, słusznie uważając, iż ta tragedia jest naszą wspólną historią; że razem ucierpieliśmy wskutek stalinizmu".
"Niemniej w Rosji film już nazwano antyrosyjskim. Z takim samym powodzeniem można go byłoby określić mianem antyniemieckiego, jednak Niemcy nie bali się włączyć obrazu do programu międzynarodowego festiwalu filmowego w Berlinie" -podkreśla gazeta.
"Wriemia Nowostiej" publikuje też rozmowę z Wajdą, w której reżyser m.in. wyraża zdziwienie, że w Rosji jak dotąd nie znalazł się dystrybutor, który odważyłby się zakupić "Katyń" do kin. "Wszak oba nasze narody ucierpiały tak w wyniku stalinizmu, jak i cenzury; tego wszystkiego, co składa się na koszmar totalitaryzmu" - powiedział polski reżyser.
INTERIA.PL/PAP