Unia dementuje wiadomości o polskich stoczniach
Rzecznik komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes Jonathan Todd powiedział, że nie ma jeszcze decyzji w sprawie planów restrukturyzacyjnych dla stoczni Gdańsk, Gdynia i Szczecin
- To nieprawda, że podjęliśmy decyzję - powiedział Todd w rozmowie telefonicznej. - I będę zdziwiony, jeśli podejmiemy ją w ciągu najbliższego tygodnia - dodał.
W piątek źródła w Brukseli mówiły, że Komisja Europejska (KE) wciąż analizuje przesłane przez stronę polską programy i że decyzja zapadnie szybko, "jeśli ma być negatywna".
- Jeśli decyzja miałaby być pozytywna, to raczej zapadnie po wakacjach - powiedziały pragnące zachować anonimowość źródła w KE.
Komisja Europejska (KE) "wstępnie" zaakceptowała plany restrukturyzacji stoczni Gdańsk, Gdynia i Szczecin - poinformowały wcześniej źródła zbliżone do rządu.
- Ostateczna akceptacja planów dla stoczni Gdynia i Gdańsk jest już prawie pewna, a akceptacja dla stoczni Szczecin uzależniona od porozumienia Mostostalu Chojnice z norweską stocznią Ulstein Verft AS. W poniedziałek obie firmy mają przesłać informacje o porozumieniu do KE - poinformowało źródło zbliżone do rządu.
W piątek wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik mówił, że do resortu skarbu wpłynęły dwie wiążące oferty w sprawie zakupu stoczni Gdynia od dwóch inwestorów - ukraińskiej firmy ISD oraz Polish Shipbuilding Company.
Gawlik poinformował też, że prywatyzacją stoczni Szczecin ma zająć się firma z Pomorza Mostostal Chojnice. W czwartek minister skarbu Aleksander Grad deklarował, że inwestor stoczni Szczecin przygotowuje aneks do programu restrukturyzacji i dzięki temu będzie on korzystniejszy dla tego zakładu. Dodał, że firma prowadzi też rozmowy z innym inwestorem, z którym chce wspólnie ratować stocznię.
W ubiegłym tygodniu MSP przesłało do KE trzy programy restrukturyzacyjne dla stoczni: Gdańsk, Gdynia i Szczecin.
Gdyby Komisja nie zaakceptowała tych planów, stoczniom groziłby zwrot pomocy publicznej, szacowanej na ok. 5 mld zł. Zwrot wsparcia przyznanego przez rząd od 2004 roku polskim zakładom mógłby oznaczać ich upadłość.
INTERIA.PL/PAP