Tusk: Nie musimy przebierać się za ludzi życzliwych
Nie musimy nagle przebierać się za ludzi życzliwych, optymistów, za ludzi, którzy szukają raczej porozumienia niż wojny - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" premier Donald Tusk.
Zdaniem premiera nikt nie ma prawa z żałoby po katastrofie w Smoleńsku "robić bata do chłostania tych, którzy mają odmienne od niego poglądy i wizje przyszłości". "Nie dopuszczę do tego, by teraz wybuchła zimna wojna domowa. Przed nami jest zbyt wiele zadań, byśmy pozwolili sobie na ostry konflikt, nienawiść i nieufność. I dlatego nie będzie wet za wet" - powiedział "GW" Tusk.
Jego zdaniem Bronisław Komorowski jest "optymalnym kandydatem" na prezydenta, a ostatnie tygodnie pokazały, że "wskazanie go przez Platformę było wyjątkowo trafne".
"20 czerwca Polacy będą mogli wybierać między atmosferą odwetu, rywalizacją, kto kogo pokona, kto jest winny, kto jest prawy, którą dziś stwarza PiS, a propozycją prezydentury Komorowskiego. Jest on człowiekiem gotowym do współpracy, rozumiejącym innych. To jego atut. Dla Polski to jak tlen" - powiedział premier.
"Między nami nigdy nie było problemu, kto kogo zdominuje. I nigdy nie będzie. Sposób pełnienia przez nas funkcji umożliwia współpracę, a nie wyścig, kto jest od kogo ważniejszy" - zapewnił Tusk.
Mówiąc o stosunkach z Rosją Donald Tusk stwierdził m.in., że czas samych gestów dobiega końca. By mówić o postępach w stosunkach z Rosją, potrzeba konkretów.
INTERIA.PL/PAP