Teczka jedyna w swoim rodzaju
Zbigniew Ziobro tłumaczył, czemu sprawy fałszerstwa teczki Jarosława Kaczyńskiego nie można porównać z żadną inną.
- Jest fundamentalna różnica między sprawami, które dotyczą zdarzeń sprzed 1989 roku i obroną wielu ludzi, jak pana Oleksego, Jaskierni i innych, którzy podważają wiarygodność dokumentów, a sytuacją Jarosława Kaczyńskiego, który nie podważa wiarygodności tamtych dokumentów. On tylko stwierdza fakt, potwierdzony przez niezawisły sąd, że w latach 90. te dokumenty były przedmiotem fałszerstw i podróbek ze strony ludzi ze służb specjalnych państwa demokratycznego - powiedział minister Ziobro.
- Dlatego pozwolę sobie na konstatację, że osoby, które dzisiaj posługują się tego rodzaju argumentacją, zarzucając Jarosławowi Kaczyńskiemu wbrew publicznie znanym faktom, że podpisał on lojalkę, są wspólnikami w przestępstwie tych zdemoralizowanych pracowników służb specjalnych, którzy z początkiem lat 90. dopuścili się przestępczych ingerencji w funkcjonowanie demokratycznego państwa - oświadczył minister sprawiedliwości.
- Mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowo: ten, kto dzisiaj posługuje się tą argumentacją, jest wspólnikiem w przestępstwie tych, którzy dopuszczali się tego typu fałszerstw - powtórzył Ziobro. - Ubolewam, że są politycy, którzy tego rodzaju argumentacją są gotowi się posługiwać, ponieważ widać, że zasady moralne już nic nie znaczą w polskim życiu publicznym - dodał minister.
Ziorbo powiedział też, że z materiałów z inwigilacji prawicy wynika, że mający odpowiadać za fałszerstwa płk. Jan Lesiak nie działał sam, lecz miał mocodawców. - Odpowiedzą oni przed sądem, jeżeli terminy przedawniania na to pozwolą - powiedział Ziobro. Potwierdził istnienie "niezbitych dowodów" na to, że były próby fałszerstwa "lojalki" Jarosława Kaczyńskiego.
INTERIA.PL/PAP