Świadek ws. Lipca: Mówili, że to fundusz Bielana
Pomysłodawcy wyprowadzania pieniędzy na tajny fundusz wyborczy PiS powoływali się na Adama Bielana - zeznał w prokuraturze Tadeusz M., podejrzany o korupcję współpracownik byłego ministra sportu Tomasza Lipca - donosi "Newsweek".
Tadeusz M., jeden z dwóch zatrzymanych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne dyrektorów Centralnego Ośrodka Sportu podczas kontrolowanego wręczenia łapówki, opisał system wyprowadzania pieniędzy z przetargów na inwestycje Euro 2012.
Według jego zeznań, organizatorzy tego przestępczego procederu mieli powoływać się m.in. europosła Adama Bielana, jednego ze strategów kampanii wyborczych PiS.
W piątek Newsweek.pl ujawnił, że Tadeusz M. poinformował śledczych, iż był namawiany do wyprowadzenia 100 mln zł na tajny fundusz wyborczy PiS. Opowiedział prokuratorom, że za korupcją w ministerstwie sportu i podległych mu instytucjach stał układ personalny. Mieli do niego należeć działacze PiS: Artur P. (były doradca prezydenta Kaczyńskiego, oskarżony o handel kokainą), Arkadiusz Ż.(oskarżony wraz z T. Lipcem o korupcję), Marek R. (działacz warszawskiego samorządu, związany z byłym rzecznikiem rządu Konradem Ciesiołkiewiczem) i sam Tomasz Lipiec. Według Tadeusza M. głównymi rozgrywającymi byli Marek R. i Arkadiusz Ż.
- Powiedzieli mi, że o wszystkim wiedzą włodarze PiS, m.in. Adam Bielan - miał ujawnić prokuratorom Tadeusz M., który spotkał się z reporterami "Newsweeka". Nie zgodził się jednak mówić o mechanizmach wyprowadzania pieniędzy na "fundusz PiS". - Przyjdzie czas, że będę mógł o tym mówić - stwierdził były wicedyrektor Centralnego Ośrodka Sportu.
Adam Bielan zapytany, czy zna Arkadiusza Ż. i Marka R. Przyznał, że tak, choć tego pierwszego bardzo słabo. Drugiego kojarzy jako byłego dyrektora gabinetu politycznego Tomasza Lipca. Bielan podkreślił, że zetknął się z R. jeszcze w harcerstwie. Później ich drogi polityczne się rozeszły, bo pod koniec lat 90. Marek R. związał się z wrogim odłamem AWS, zwanym potocznie "spółdzielnią". Bielan zapewnił, że informował Lipca o "podejrzanych" działaniach Tadeusza M., o których wiedział od swojego znajomego, szefa zakopiańskiego COS.
Eurodeputowany odrzucił wszystkie podejrzenia. Czy jego zdaniem Tadeusz M. wymyślił sobie historię z jego udziałem? Bielan nie odpowiedział wprost. Tłumaczył, że Lipiec i Tadeusz M. znali się jeszcze z czasów, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński - obaj pracowali wtedy w stołecznym ratuszu. Zdaniem Bielana, Tadeusz M. mógł wiedzieć coś o ówczesnej działalności Lipca i tą wiedzą go potem szantażował.
INTERIA.PL/Newsweek