Sposób nie tylko na chuliganów
Zbigniew Ziobro przedstawił projekt ustawy o sądach 24-godzinnych. Błyskawicznie sądzeni będą nie tylko drobni chuligani, ale też np. kierowcy przyłapani na jeździe po pijanemu.
Projekt zmian w Kodeksie karnym oraz innych ustawach przedstawiono w czasie konferencji prasowej z udziałem Kazimierza Marcinkiewicza. - Realizujemy hasło "Chuligani do więzień" - mówił premier.
- Problemem polskiego sądownictwa jest nadmierny formalizm - przekonywał minister sprawiedliwości. Ziobro tłumaczył , że idea maksymalnego przyspieszenia i uproszczenia postępowań w drobnych sprawach funkcjonuje w wielu krajach, m. in. Anglii, Francji, Hiszpanii.
Sądy 24-godzinne miałyby zajmować się sprawami tzw. występków chuligańskich (wprowadzana do kodeksu definicja mówi, że są to przestępstwa popełnione "publicznie i z lekceważenia porządku publicznego"), a także kierowcami zatrzymanymi za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu.
Premier Marcinkiewicz, minister Ziobro, a także wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże mówili, że taki system przyniesie państwu wymierne oszczędności finansowe. - Przecież policja na każdą kolejną rozprawę w procesie musi doprowadzać oskarżonego do sądu, a wcześniej na śledztwo, do prokuratury - wyjaśnił Kryże.
Jego zdaniem, bezpośrednie koszty, jakie poniesie budżet na sądach 24-godzinnych, to koszty obrony z urzędu. Przyznał też jednak, że dyżury w sądach - w zależności od wielkości sądu i decyzji prezesów mogą trwać całą dobę albo codziennie od godz. 8 do 16 - będą musieli pełnić także pracownicy sekretariatów i protokolanci. - Sędziowie i prokuratorzy mogą być "pod telefonem" albo dyżurować w sądzie - dodał.
Autorzy projektu podkreślają, że oskarżony przed sądem 24-godzinnym będzie miał zagwarantowane prawo do obrony dzięki obligatoryjnemu adwokatowi z urzędu i obowiązkowemu uczestnictwu w rozprawie prokuratora, który - jak mówił Kryże - ma obowiązek czuwać nad przestrzeganiem zasad i gwarancji procesowych.
Poproszony o komentarz w tej sprawie specjalista od prawa karnego prof. Marian Filar wskazał jednak na pewne problemy związane m.in. z prawem do obrony. Wyjaśnił, że chodzi o to, iż każdy ma prawo do swobodnego wyboru adwokata. Według autorów projektu ustawy oskarżony będzie miał zagwarantowane prawo do obrony dzięki obligatoryjnemu adwokatowi z urzędu.
- Tymczasem prawo wyboru obrońcy, takiego jakiego się chce, jest standardem współczesnego, cywilizowanego świata. Jeżeli do wyboru będzie tylko jeden adwokat sprawa z hukiem skończy się przed trybunałem w Strasburgu - powiedział Filar.
Minister nie obawia się też przeciągania procesu przez niestawiających się świadków, bo zasadą będzie, że razem z oskarżonymi będą oni dowożeni do sądu. Ziobro dodał, że jeśli sprawa okaże się skomplikowana, będzie można odroczyć ją o 14 dni albo skierować na zwyczajny tryb rozpatrywania.
Kryże ocenia, że sprawy, które będzie można prowadzić w trybie sądów 24-godzinnych, mogą objąć nawet do 50 proc. typów przestępstw z Kodeksu karnego, bo przypisane tym przestępstwom zagrożenie karami pozwala na stosowanie tego trybu. Wymieniał m. in. kradzież, włamanie czy nietrzeźwych kierowców.
W styczniu przedstawiciele resortu mówili też o zniszczeniu mienia, groźbach karalnych, znieważeniu funkcjonariuszy, naruszeniu nietykalności cielesnej. Przyspieszony tryb może być zastosowany w ok. 200 tys. postępowań, które obecnie są prowadzone w normalnym trybie i czasami toczą się miesiącami.
Kryże pytany, czy nie obawia się, że po wdrożeniu szybkich sądów skumuluje się liczba skazanych, którzy już teraz czekają na odbycie kary, odparł: "Musimy sobie z tym dać radę. To obowiązek państwa, który dotąd nie był dobrze wykonywany".
Projekt trafi teraz do Sejmu. Rząd chce, by zmiany weszły w życie w drugiej połowie roku.
INTERIA.PL/PAP