Słowa dobre, fakty jeszcze lepsze
"Polska i Stany Zjednoczone są najlepszymi przyjaciółmi... Dziękujemy Polsce za pomoc" - powiedziała amerykańska sekretarz stanu, pani Condoleezza Rice przed rozmowami z premierem Jarosławem Kaczyńskim w Waszyngtonie.
Także prezydent George Bush serdecznie powitał naszego premiera w stolicy USA. Ważną częścią polityki zagranicznej są rutynowe wizyty i wypowiadane przy tej okazji słowa; wypada się więc cieszyć, że stosunki Polski z najpotężniejszym i najważniejszym krajem na świecie są dobre. Jedyny odnotowany przy tej okazji zgrzyt albo tylko zgrzycik, wyraził się w polemice premiera Kaczyńskiego z amerykańskim ekspertem polityki zagranicznej, Zbigniewem Brzezińskim, zdaniem którego "Polska jest obecnie trzeciorzędnym sojusznikiem Ameryki".
Chociaż premier się z Brzezińskim nie zgadza, to można podejrzewać, że Brzeziński, który w Waszyngtonie przepracował dziesiątki lat, wie lepiej. Co można zrobić, by Polska zajęła w polityce Waszyngtonu wyższą lokatę? Ano, po prostu, więcej znaczyć w Europie. Panuje też ciągle wrażenie, że Polska - ze swego sojuszu i przyjaźni z Ameryką - nie czerpie dostatecznych korzyści praktycznych i politycznych: nie jest to wina braci Kaczyńskich. Okazję do postawienia sojuszu na lepszych warunkach - zmarnował jeszcze prezydent Kwaśniewski przed zaangażowaniem się w interwencję w Iraku. Dziś zmiana reguł gry między Warszawą i Waszyngtonem jest bardzo trudna. Do dziś nie wiadomo na przykład jakie to polskie postulaty postawił w Waszyngtonie jeszcze w ubiegłym roku minister Radosław Sikorski; wiadomo tylko, że zostały kwaśno przyjęte, skoro nikt się nimi nie chwali.
Bo polityka zagraniczna to także konkrety, wymierne i widoczne. Bezpieczeństwo energetyczne, w tym zwłaszcza zwiększenie zaopatrzenia w nośniki energii od dostawców innych niż Rosja, jest jednym z priorytetów naszego rządu. I premier zabiega o poparcie USA dla projektu gazociągu Nabucco z Turkmenistanu do Europy zachodniej. Gazociąg budowałyby koncerny amerykańskie, a skoro tak, to z pewnością projekt ma już poparcie amerykańskiego rządu. Żeby zyskać poparcie jeszcze większe, należy się samemu to tej inwestycji włączyć. Może w ramach offsetu za kupowane w Ameryce samoloty F-16? Bo słyszymy, że offset kuleje. Dobrze by więc było jakieś konkrety, poza słowami, zobaczyć.
Polityka