Śledczy na celowniku
Główny śledczy afery Orlenu Roman Giertych znalazł się w trudnej sytuacji - najbardziej aktywny myśliwy sam znalazł się na celowniku. Lider LPR albo wpadnie w poważne tarapaty, albo stanie się jeszcze popularniejszy.
Wszystko zaczęło się, gdy Jan Kulczyk zarzucił Giertychowi, że ten w czasie wrześniowego spotkania na Jasnej Górze wywierał na niego nacisk, sugerując mu, że będzie "bezpieczny", jeśli przekaże komisji informacje obciążające prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przez posła przestępstwa trafiło do częstochowskiej prokuratury.
"Przypadkiem" u paulinów
Jak na razie ta - jak ją nazywa sam Giertych - prowokacja Kulczyka przynosi efekty. Ale dzieje się tak głównie z winy samego posła. Zapewne mało kto dałby wiarę oskarżeniom Kulczyka, gdyby Giertych nie pogubił się we własnych wypowiedziach na temat jasnogórskiego spotkania.
Lider LPR najpierw wszystkiemu zaprzeczył, stwierdzając, że spotkanie było przypadkowe, a on podczas niego jedynie "zdawkowo" przekazał Kulczykowi "informacje, że powinien mówić prawdę, a jeśli jakieś dokumenty chciałby przekazać komisji, zawsze może to zrobić". Później poseł zmienił zdanie. Okazało się, że "przypadkowe" spotkanie było umówionym obiadem w klasztorze paulinów na Jasnej Górze. Kulczyk wyszedł z jego inicjatywą, natomiast Giertych wyznaczył czas i miejsce.
Poseł LPR bagatelizuje jednak w dalszym ciągu sprawę. - Trudno to nazwać obiadem, bo to było o 12. Była kawa, herbata, ciastka i jabłka. Rozmawialiśmy kilkadziesiąt minut. Głównie ja słuchałem Kulczyka, jak się wychwalał, jaki to z niego endek - mówi.
- Jakie ma znaczenie rozmowa jednego z członków komisji z jednym z potencjalnych świadków dla wyjaśnianie sprawy, którą zajmuje się komisja? Żadne - dodaje Giertych.
Niechciany w komisji
W każdym razie poseł LPR będzie się musiał wytłumaczyć z tego, że spotkał się z biznesmenem bez zgody komisji i że to, co o tym spotkaniu mówił, jest wewnętrznie sprzeczne. Właśnie to ma Giertychowi za złe Socjaldemokracja Polska, która chce odwołania go ze składu komisji śledczej.
Zdaniem Tomasza Nałęcza z SdPl, po pierwsze niedopuszczalne jest to, że Giertych "prowadzi indywidualne dochodzenie, nie zważając na komisję śledczą", a po drugie nie można jego tolerować postępowania "pełnego fałszu" i "ordynarnego kłamstwa". W ocenie Nałęcza, brak stosownej reakcji byłby równoznaczny z oficjalnym "usankcjonowaniem kłamstwa w pracach komisji śledczej, co podważyłoby jej wiarygodność".
"Nie ulega wątpliwości, że kłamstwa Giertycha nie były przypadkowym rozminięciem się z prawdą, wprowadzał on w błąd komisję śledczą z premedytacją, bo chciał ukryć swoje wcześniejsze, wysoce naganne zachowanie" - napisała SdPl we wniosku o odwołanie go.
Kto mieczem wojuje...
Na razie zapowiada się więc walka na zawiadomienia, doniesienia i wnioski. W odpowiedzi na zawiadomienie Kulczyka i wniosek SdPl Liga Polskich Rodzin zamierza złożyć do Prokuratury Krajowej doniesienie o popełnieniu przez Kulczyka przestępstwa, które polegało na zawiadomieniu o "niepopełnionym (przez Giertycha - red.) przestępstwie", a sam poseł myśli o złożeniu pozwu przeciw biznesmenowi o 10 mln zł odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych.
Zarówno Giertych, jak i jego partia twierdzą, że ataki na niego podkreślają tylko rolę, jaką odgrywa on w komisji i są próbą zablokowania jej prac przez tych, którzy najwyraźniej mają w tym jakiś interes.
Jaki będzie wynik tego starcia, nie można dziś przewidzieć, ale trudno się nie zgodzić z oceną wyrażoną niedawno przez premiera Marka Belkę, który powiedział, że Giertych "z myśliwego stał się zwierzyną łowną".
- Jeżeli ktoś zajmuje się sformułowaniami typu - "nie można wykluczyć, że...", będzie musiał sam się tłumaczyć dlaczego trzeba lub nie można wykluczyć tego, iż szantażował pana Kulczyka - powiedział premier, dodając, że "jak ktoś mieczem wojuje, ten od miecza ginie".
Czy Giertych rzeczywiście od tego miecza zginie, czy może cała sprawa przysporzy mu tylko popularności i dobrej prasy? Czy ataki na jego osobę mają tylko charakter polityczny, czy rzeczywiście pracy posła w komisji śledczej można zarzucić co najmniej nieobiektywność?Jakie jest twoje zdanie na ten temat?