Oskarżony wysłuchał wyroku na sali rozpraw. Gdy sędzia Jarosław Sablik wypowiedział frazę o wymiarze kary, miał opuszczoną głowę. Na sali obecni byli też bliscy ofiary. Prokuratura i oskarżyciel posiłkowy domagali się dożywocia Sędzia Jarosław Sablik w ustnym uzasadnieniu wskazał m.in., że na wymiarze kary zaważyło to, iż oskarżony nie planował zbrodni. Sąd uznał, że działał pod wpływem kumulacji gniewu i złości po awanturze. Niezaprzeczalne jest jednak to, że to Piotr Sz. doprowadził do konfliktu w małżeństwie. Piotr Sz., wówczas funkcjonariusz bielskiej straży miejskiej, od pewnego czasu nie żył z żoną Izabelą w zgodzie. Mężczyzna wdał się w romans z inną kobietą. 17 października 2019 r. po powrocie z pracy wdał się w kolejną awanturę z małżonką. Podczas scysji udusił kobietę. Potem jej ciało owinął w folię i wywiózł w okolice Siewierza, gdzie porzucił w lesie. Po wszystkim poszedł zagrać w piłkę, a następnego dnia do pracy. Dzwonił też do teściowej, pytając o żonę. Udawał zaniepokojonego. Zgłosił zaginięcie kobiety. Ruszyły poszukiwania. Policja od początku podejrzewała, że Sz. mógł popełnić zbrodnię. Został zatrzymany. Krótko potem przypadkowa osoba znalazła ciało kobiety.Piotr Sz. został oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, a także wcześniejsze fizyczne i psychiczne znęcanie się nad żoną. Mężczyzna przyznał się do morderstwa. Uważa jednak, że nie działał ze szczególnym okrucieństwem. Wyrok bielskiego sądu jest nieprawomocny.