Skazani za FOZZ
9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny dla byłego dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka, 6 lat i 500 tys. zł grzywny dla jego zastępczyni Janiny Chim - to wyrok w największej nierozliczonej dotąd aferze III RP. Oboje są już w areszcie.
Komentarzom, że wyrok to sukces wymiaru sprawiedliwości, towarzyszą obawy, czy sprawa nie przedawni się przed prawomocnym wyrokiem.
Dzisiaj - po 14 latach od wszczęcia śledztwa - Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na kary więzienia całą szóstkę oskarżonych w sprawie Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Według prokuratury, w latach 1989-1990 afera spowodowała 350 mln zł strat - sąd uznał, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł.
Sąd uznał Żemka za winnego obu zarzucanych mu czynów: przywłaszczenia majątku FOZZ równowartości 15 mln zł oraz niegospodarności, która pociągnęła za sobą 47,5 mln zł strat w FOZZ. Także Chim sąd uznał za winną obu tych zarzutów - ona miała spowodować uszczerbek 20 mln zł w Funduszu. Ponadto Żemek ma zapłacić 720 tys. zł grzywny, a Chim - 500 tys. Prokuratura żądała dla Żemka 12 lat więzienia oraz 720 tys. zł grzywny, a dla Chim - 7 lat i 400 tys. zł grzywny. To, że Żemek współpracował z wojskowymi służbami specjalnymi PRL i w FOZZ realizował ich polecenia, nie było dla sądu usprawiedliwieniem uwalniającym oskarżonego od winy.
Ogłaszanie wyroku i jego motywów trwało z krótkimi przerwami siedem godzin. Po nim Żemek opuścił salę sądu w kajdankach. Sąd uzasadnił areszt wobec niego wysokością kary oraz obawą przed jego ucieczką za granicę, gdzie może mieć zdeponowane pieniądze. Utrzymano także areszt wobec Chim.
O karierze Grzegorza Żemka opowiada reporterka RMF, Mira Skórka:
Pozostali oskarżeni zostali skazani na kary: Zbigniew Olawa - 3 lata więzienia i 300 tys. zł grzywny; Dariusz Przywieczerski - 3,5 roku więzienia i 320 tys. zł grzywny; Irene Ebbinghaus - 2,5 roku i 195 tys. zł grzywny; Krzysztof Komornicki - 2 lata i 320 tys. zł grzywny. Zgodnie z wnioskiem prokuratury sąd nakazał aresztować nieobecnego w sądzie Przywieczerskiego; nie uwzględnił zaś wniosku o areszt dla także nieobecnego Olawy.
Nie licząc grzywien, wszyscy skazani mają wpłacić Skarbowi Państwa prawie 80 mln zł - do niektórych kwot sąd dolicza też odsetki od 1990 r. Żemek i Chim mają oddać około 50 mln zł (prawie 20 mln zł Żemek, a Chim 2,7 mln zł oraz ponad 11 mln zł oboje wspólnie), a Olawa, Przywieczerski, Komornicki i Ebbinghaus - ponad 18 mln.
Jak powiedział sędzia Andrzej Kryże w ustnym uzasadnieniu wyroku, członkowie Rady Nadzorczej FOZZ okazywali w latach 1989-90 "trudną do zrozumienia niezaradność" wobec Żemka, który wprowadzał ją w błąd i zatajał przed nią swe działania. To właśnie Rada Nadzorcza zawiadomiła o nadużyciach kontrolę resortu finansów, NIK i prokuraturę - powiedział Dariusz Rosati, dziś eurodeputowany SdPl, wtedy członek Rady.
Wyrok jest nieprawomocny; można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Żemek już zapowiedział apelację. - Jesteśmy ogólnie zadowoleni z wyroku - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski. Nie wykluczył jednak, że prokuratura złoży apelację w związku z tym, że sąd dokonał zmian w opisach czynów przypisanych oskarżonym.
Sąd orzekł wyrok na krótko przed terminem przedawnienia karalności niektórych czynów. Pierwsze, te najmniejszej wagi, przedawnią się już w kwietniu tego roku, następne w sierpniu, najpoważniejsze, stawiane głównym oskarżonym - latem przyszłego roku. Wtorkowy wyrok nie wstrzyma przedawnienia - liczy się orzeczenie prawomocne. Nie da się określić na razie, kiedy będzie mogła być rozpatrzona apelacja.
- To milowy krok na drodze ku uniknięciu przedawnienia sprawy Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego - tak prokurator krajowy Karol Napierski skomentował wyrok. Wyraził nadzieję, że sądowi apelacyjnemu uda się wydać prawomocny wyrok przed przedawnieniem sprawy. - Jest szansa, że tak się stanie - oświadczył.
Sędzia Kryże będzie się starał jak najszybciej sporządzić pisemne uzasadnienie wyroku - zapewnił rzecznik prasowy sądu Wojciech Małek. Dodał zarazem, że może to zabrać dużo czasu, bo uzasadnienie "będzie kilkusetstronicową książką".
Sposób wcześniejszego prowadzenia sprawy FOZZ powinien zostać dokładnie przeanalizowany, najlepiej przez niezależną i apolityczną komisję - uważa Fundacja Ius et Lex. Zdaniem prezesa fundacji dr. Janusza Kochanowskiego oraz szefa jej rady prof. Witolda Kieżuna, analizie należy poddać postępowanie zarówno prokuratury, jak i sądu. - Najlepiej przez specjalnie powołaną apolityczną, niezależną komisję - uznali.
Wyrok został ogłoszony po 14 latach od wykrycia przez Najwyższą Izbę Kontroli afery w FOZZ. Inspektor NIK Michał Falzman, który odkrył aferę, wkrótce potem zmarł na serce. Żona inspektora wspomina, że Falzman poinformował o wszystkim Izbę Skarbową:
Warszawska prokuratura wojewódzka rozpoczęła śledztwo w sprawie FOZZ w maju 1991 r. Akt oskarżenia przekazała do Sądu Wojewódzkiego w lutym 1993 r. We wrześniu tego samego roku sąd odesłał sprawę prokuraturze do uzupełnienia. Ponowny akt oskarżenia trafił do sądu w styczniu 1998 r. Proces formalnie rozpoczął się w grudniu 2000 r. Rok później przerwano go, gdy prowadząca proces Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości. Ponowny proces - pod przewodnictwem Andrzeja Kryże - ruszył we wrześniu 2002 r.
Końcówka procesu to próby jego przedłużenia przez oskarżonych i ich obrońców, którzy liczyli na przedawnienie zarzutów, co ma nastąpić latem tego roku. Chim, która nie stawiła się na jedną z rozpraw, a później próbowała to usprawiedliwić poddawanym w wątpliwość zaświadczeniem lekarskim, została aresztowana. Wtedy oskarżona zrezygnowała z usług swych adwokatów - mec. Jacka Brydaka i Marcina Ziębińskiego. Mogło to zahamować proces na długie miesiące. Sąd znalazł jednak wyjście - ustanowił Brydaka i Ziębińskiego obrońcami z urzędu. Ta decyzja była przez adwokatów kwestionowana, a oni sami nie przyszli na kolejną rozprawę. W tej sytuacji sąd zażądał wszczęcia wobec nich postępowań dyscyplinarnych, które prowadzi Okręgowa Rada Adwokacka w Krakowie. Ostatecznie udało się proces zakończyć.
INTERIA.PL/RMF/PAP