. W raporcie blisko pięcioletnia misja "Kandahar" ukryta jest pod kryptonimem Zen. Likwidatorzy stawiają tezę, że rzeczywistym celem akcji było okradanie polskiego państwa przez ludzi tajnych służb. Misja miała kilka etapów. Najważniejszy rozpoczął się jesienią 2005 r. Powstał wtedy plan stworzenia firmy budowlanej będącej przykrywką dla dwóch oficerów wywiadu. W Kabulu mieli udawać przedsiębiorców, a w rzeczywistości zdobywać informacje potrzebne dowództwu polskiego kontyngentu. Był jeszcze jeden zakamuflowany cel. Na współpracy ze spółką miała zarabiać rodzina jednego z najważniejszych afgańskich polityków. "Dziennik" zna jego nazwisko, ale nie podaje, bo w grę wchodzi bezpieczeństwo polskich żołnierzy. Afgański notabl w zamian za profity miał wspierać naszą armię. A także pomagać w pertraktacjach między szefami lokalnych klanów a naszymi dowódcami. Po wakacjach 2006 r. operacja się rozsypała. Likwidujący WSI Macierewicz dotarł do informacji, że głównym rozgrywającym w akcji jest Aleksander Makowski. Podziałało to na likwidatorów jak płachta na byka - zauważa gazeta. Makowski to były pułkownik wywiadu , który zasłynął w latach 80. gorliwym zwalczaniem opozycji demokratycznej. To - zdaniem "Dziennika" - zdecydowało, że Macierewicz ujawnił kulisy "Kandahar" w raporcie z weryfikacji WSI. Wśród odpowiedzialnych Macierewicz umieścił (powołanego za kadencji ministra Szmajdzińskiego) i (powołanego za kadencji ministra Sikorskiego), którzy byli szefami WSI, gdy rozgrywał się "Kandahar", czyli w latach 2002-2006. Macierewicz oskarża też ministrów obrony, którzy kierowali resortem w tamtym czasie, ale pomija nazwisko Sikorskiego. W raporcie na stronie 161 jest jednak niegramatyczne zdanie, które sugeruje, że nazwisko Sikorskiego wycięto w ostatniej chwili: - Ministrami ON w opisanym okresie był ". Liczba mnoga, a nazwisko pada jedno - zauważa "Dziennik".