Sikorski: Będziemy musieli z tym żyć
Prezydent musi sam w swoim sumieniu rozstrzygać, czy jego obecność jest "wartością dodaną" na szczytach unijnych - tak szef MSZ Radosław Sikorski odniósł się do środowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. sporu kompetencyjnego między premierem a prezydentem.
- Myślę, że Trybunał uświadomił nam wszystkim to, co jest w konstytucji zawarte tzn., że politykę zagraniczną formułuje rząd i to premier w imieniu rządu w tej kwestii ma prawo się wypowiadać. Natomiast fizycznie obecny może też być prezydent w każdej sytuacji, w której uzna, że ta obecność może mieć jakąś wartość dodaną i to w zakresie kompetencji, które posiada - powiedział Sikorski na briefingu prasowym po spotkaniu szefów MSZ Grupy Wyszehradzkiej oraz Szwecji.
Sikorski dodał, że w 1997 roku ostrzegał, że takie rozstrzygnięcie konstytucyjne nie jest najlepsze. - Ale będziemy musieli żyć z nim dalej - przyznał.
Pytany kto pojedzie na najbliższy czerwcowy szczyt unijny, powiedział, że naturalnie w imieniu Polski wypowiadać się będzie rząd. - Ale jak powiadam, prezydent musi sam w swoim sumieniu rozstrzygać czy jego obecność coś doda, czy rzeczywiście (coś) doda do naszej mocy negocjacyjnej - zaznaczył Sikorski.
TK uznał w środę, że prezydent, jako najwyższy przedstawiciel RP, może podjąć decyzję o swoim udziale w konkretnym posiedzeniu Rady Europejskiej, o ile uzna to za celowe. Jednak to Rada Ministrów ustala stanowisko Polski, które na unijnym szczycie przedstawia premier.
INTERIA.PL/PAP