Sędzia lustracyjny będzie... lustrowany
Mieczysław Bareja - sędzia, który prowadził lustrację Leszka Moczulskiego, sam stanie przed obliczem sądu, w którym pracuje. Dzisiaj o godz. 10 zaczęła się pierwsza rozprawa w jego procesie. Dzisiaj na wokandzie znalazła się również sprawa byłego wojewody warszawskiego Macieja Gieleckiego podejrzanego o współpracę ze służbami PRL.
Kilka miesięcy temu sędzia odszedł ze składu w sprawie Moczulskiego (w początkach czerwca tego roku proces lidera KPN, który wniósł o autolustrację, trzeba było z tego powodu zacząć od nowa). Tymczasem w końcu maja sąd wszczął postępowanie wobec nieujawnionego sędziego, podejrzewanego przez Rzecznika Interesu Publicznego, że zataił związki ze specsłużbami PRL. Dopiero we wtorek okazało się, że chodzi właśnie o Bareję.
Jeśli sędzia zostanie prawomocnie uznany za "kłamcę lustracyjnego" będzie musiał na 10 lat odejść z zawodu.
61-letni Bareja ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas studiów wstąpił do Stronnictwa Demokratycznego - satelity PZPR. Od 1965 r. pracuje w sądownictwie. W 1981 r. został sekretarzem warszawskiego SD. W październiku 1994 r. został wybrany na prezydenta Warszawy jako kandydat prawicy w wyniku jej sojuszu z SLD przeciw Unii Wolności. Po niecałym miesiącu odwołali go ci sami radni, którzy go wybrali. W latach 90. kilka razy pełnił funkcję wojewódzkiego komisarza wyborczego w Warszawie - został odwołany z tej funkcji po wyborach w 1997 r.
RMF/PAP