Sawicki: Cukier będzie tańszy
A tymczasem... Te święta będą droższe, bo każde są nieco droższe. Ale nie aż tak, jak jest powszechnie podnoszone - mówił w RMF FM Marek Sawicki.
Konrad Piasecki: Dziś prezes Kaczyński ile zapłaciłby za kilogram cukru, panie ministrze?
Marek Sawicki (minister rolnictwa): - Zależy, w którym sklepie. Ale myślę, że gdzieś pomiędzy 4,5 a 5,5 złotego.
Przed trzema tygodniami zapłacił 6,60 zł - wtedy przepłacił?
- Przepłacił zdecydowanie.
Ale dzisiaj ta cena jakoś nie obniżyła się radykalnie?
- Ale myślę, że jeszcze jest czas na obniżkę i że tak naprawdę do przetworów cukier stanieje.
Premier groził, przestraszał, mówił: "żarty się skończyły, bezczelni spekulanci muszą się opamiętać". Cukier się tym nie przejął specjalnie.
- Cukier się nie przejął i myślę, że spekulancie się nie przejęli. Natomiast mieliśmy jakby złożenie dwóch zjawisk: z jednej strony panika konsumencka i robienie zapasów - przecież wiele ludzi pokupiło po 20, po 30 kg cukru, a tyle nie zużywamy.
Co oni z tym teraz zrobią?
- Sam Kaczyński kupił dwa kilogramy, pewnie nie zużyje ich przez najbliższe trzy lata. Natomiast z drugiej strony - sieci, handlowcy skorzystali z tego momentu.
Sprawdziłem ceny w swoim sklepie. Wtedy, kiedy prezes Kaczyński kupował, było 5,30 zł, wczoraj było 5,19 złotego. 11 groszy spadku, jak na twardą interwencję słowną premiera, mało.
- To jednak, ale dobrze, że pan zauważył, że premier Tusk to nie premier Putin, Polska - na szczęście - to nie Rosja, więc tutaj politycy oczywiście mogą zaklinać, ale pewne rzeczy rynek wykonuje sam.
A czym pan tłumaczy to, że u sąsiadów zza Odry cukier po 69 centów, czyli niespełna 3 złote, a u nas dużo, dużo więcej?
- Powiem tak: tym samym, co do niedawna miało miejsce, chociażby jeśli chodzi o ceny żywności w Polsce - były niższe niż w Niemczech i wielu Niemców na zakupy przyjeżdżało do Polski. Nie jest tajemnicą, że spora część Berlina w weekendy przyjeżdżała na tereny przygraniczne, zachodnie i kupowała.
Teraz spora część Szczecina jeździ do Niemiec.
- A teraz spora część Szczecina jeździ do Niemiec, więc pewnie tak to już jest w systemie wolnorynkowym i otwartych granic.
Swobodna gra rynku.
- Swobodna gra rynku.
To dlaczego u nas ten rynek nie może wymóc na producentach i spekulantach obniżki?
- Rynek na razie korzysta z popytu. Jest popyt, więc oczywiście przy zwolnionej podaży trzyma wysokie ceny.
Rada na to: nie kupować po prostu, nie napędzać rynku.
- Oczywiście, że tak. Ja uważam, że poczekać z zakupami cukru, bo wtedy, kiedy zaczną się truskawki i pierwsze przetwory, cukier będzie tańszy.
Na widok nie tylko cukrowych, ale w ogóle, galopujących cen żywności pana ogrania takie poczucie bezsiły?
- Nie ma galopujących cen żywności, to jest tylko galopujący komentarz do tych cen żywności.
Słyszymy, że żywność jest główną przyczyną inflacji.
- Panie redaktorze, bzdura. Przez ostatnie trzy lata żywność drożała wolniej niż rosła inflacja i zdecydowanie wolniej drożała, niż rosły płace, więc chcę to mocno zdementować. Mieliśmy rzeczywiście styczeń, luty wysokiego wzrostu cen nawet do poziomu w niektórych asortymentach 7 proc., ale już w marcu mamy wzrost cen żywności tylko 0,9 proc.
To poczucie, że ludzie płacą więcej w sklepach, to czysty subiektywizm?
- Ja myślę, że często powtarzamy te informacje, taka medialna koniunktura na podwyżki cen żywności sprawia, że to się w wielu asortymentach staje, ale są także takie artykuły i takie produkty, które tanieją. Niech pan popatrzy - drób, wieprzowina.
Patrząc na przewidywane świńskie górki, plony, przymrozki uważa pan, że w najbliższych miesiącach z cenami żywności będzie lepiej? Gorzej?
- Ja uważam, że średnioroczne ceny, gdzieś jak będziemy sprawdzali wrzesień, październik wzrost będzie nie większy niż 5 proc.
Z pełnym przekonaniem i z ręką na sercu pan powie, to nie będą drogie święta?
- Te święta będą z pewnością droższe, bo każde są nieco droższe. Ale nie tak droższe jak jest powszechnie podnoszone.
Padło magiczne słowo truskawki. Co z truskawkami w tym roku?
- Będą. Wszystko wskazuje na to, że będą piękne, dorodne, smaczne.
Słyszę przewidywania po 20 złotych za kilogram. Te piękne, zdrowe, smaczne.
- Nie, nie, to są kolejne powtarzane bzdury. Chcę wyraźnie podkreślić, że jeśli nie będzie żadnych kataklizmów pogodowych, to z pewnością truskawki będą w cenach średniorocznych, nie jak pan mówi 20, a dwa złote.
To brzmi dużo lepiej, przynajmniej z punktu wiedzenia tych, którzy truskawki lubią. Panie ministrze, PSL jest w stanie wymóc na ministrze finansów obniżkę akcyzy na paliwo?
- Myślę, że warto o tym rozmawiać.
Właśnie rozmawiać, a ja chciałbym mniej płacić za benzynę.
- Myślę, że mechanizm, który proponowaliśmy kilka lat temu... Wtedy, kiedy rosną ceny paliw na świecie, kiedy z racji podatku VAT są większe wpływy z tego tytułu do budżetu, z racji na gospodarkę i na efekt mnożnikowy cen paliw na inne sektory gospodarki, warto taki mechanizm płynnego podatku od paliw rozważyć.
Płynny podatek - namawiacie ministra finansów, ale on kruszeje w jakikolwiek sposób?
- Proszę zostawić to premierowi Pawlakowi. Ja w tej sprawie z ministrem finansów nie rozmawiam, choć w środę jestem umówiony na rozmowę.
Czyli premier Pawlak będzie walczył i pan też będzie próbował walczyć?
- Ja będę rozmawiał o czym innym z ministrem finansów.
Ale o akcyzie pan nie wspomni?
- Być może też.
Celem PSL-u w tych wyborach i w tej kampanii wyborczej będzie trzecie premierostwo dla Pawlaka?
- Celem będzie z pewnością dobry wynik wyborczy. Zaskoczę tu pana, ale po raz kolejny wyraźnie podkreślam, że będzie to wynik nie gorszy niż Sojuszu Lewicy Demokratycznej i tym razem mamy szansę być trzecią partią polityczną.
Zaklinanie rzeczywistości?
- Nie, niech pan sobie przypomni ostatnie wybory samorządowe. Też tak mówiliście, notowaliście nas na poziomie progu wyborczego, a przekroczyliśmy 16,2 proc. W tych wyborach parlamentarnych spokojnie uzyskamy powyżej 10 proc.
Możemy się założyć, że SLD nie przeskoczycie.
- No dobrze.
Zakładamy się o kilogram truskawek w takim razie.
- O kilogram cukru.
O kilogram cukru, zakład stoi. A czy nie jest tak, że Waldemar Pawlak marzy rzeczywiście o tym, by powtórzyć kazus Wincentego Witosa i trzeci raz zostać premierem?
- Proszę o to zapytać Waldemara Pawlaka. Natomiast z pewnością Polskie Stronnictwo Ludowe dobrze przygotowuje się do tych wyborów.
A wyobraża pan sobie dalsze cztery lata rządzenia z Platformą?
- Tak, wyobrażam sobie. To są trzy i pół roku spokojnego rządzenia i dobrej współpracy i myślę, że Polsce należą się kolejne takie cztery lata.
To może pójdziecie razem do tych wyborów? Były takie pomysły - Tusk z Pawlakiem na plakatach i do boju.
- Nie ma takiej potrzeby. Mamy samodzielność polityczną i mimo wszystko spore różnice programowe.
Pan wie, że to będzie - jeżeli rzeczywiście przetrwacie do października - pierwsza w historii Polski koalicja, która przetrwa cztery lata?
- I to jest ta grupa polityków, która pokazuje, że można spokojnie rządzić, bez kłótni, bez awantur.
Ale co się takiego stało? Przecież PSL też zrywał tę koalicję. Wreszcie trafiliście na swoją drugą połówkę czy raczej wydorośleliście?
- Myślę, że wszyscy politycy wydorośleli, także PO.
I także PSL?
- Także PSL.
I z tą dojrzałością dotrwacie do października?
- Nie dotrwamy, my po prostu realizujemy swoje programy. To nie jest trwanie, to są kolejne ważne zadania.