Według "Rzeczpospolitej" Sawicka, mówiąc o prywatyzacji szpitali, powoływała się na znajomość z posłanką PO Ewą Kopacz, szefową sejmowej komisji zdrowia. Sawicka (niezrzeszona, wcześniej PO) została zatrzymana 1 października na przyjmowaniu łapówki od podstawionych funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego za "ustawienie" przetargu na zakup 2-hektarowej działki na Helu. Wraz z nią "wpadł" burmistrz Helu Mirosław W., którego trzy dni później sąd aresztował na trzy miesiące pod zarzutem korupcji. Następnego dnia pod naciskiem kierownictwa Platformy Obywatelskiej, Sawicka, którą na razie chroni immunitet, zrezygnowała z kandydowania w nadchodzących wyborach parlamentarnych. W dniu zatrzymania z Sawicką rozmawiał reporter TVN Jarosław Kostkowski. - Przeprosiła mnie, że nie może rozmawiać, bo jest w tej chwili - jak się wyraziła - "u Wałęsów". Prosiła o telefon za godzinę - powiedział Kostkowski. Te informacje portalowi tvn24.pl potwierdził Jarosław Wałęsa, który powiedział, że tego dnia jadł z Sawicką obiad na gdańskiej Starówce. - Zadzwoniła, powiedziała, że jest w mieście. Wydawało mi się naturalne, żeby zaprosić ją na obiad - mówił J.Wałęsa. Dodał, że Sawicka nie jest bliską znajomą jego, ani jego rodziny, a jedynie koleżanką z Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. - Rozmawialiśmy o listach, o wyborach, o wszystkim, ale nie o Helu - powiedział syn byłego prezydenta. We wtorek na konferencji prasowej szef CBA Mariusz Kamiński ujawnił nagrania operacyjne mające być dowodem na korupcję posłanki Sawickiej. W jednym z podsłuchanych telefonów Sawicka rozmawia - jak powiedział Kamiński - z "kolegą z parlamentu", którego głos jest zmodulowany. Nie ujawnił, o kogo chodzi, nie odpowiedział też, czy CBA ma zarzut przeciwko tej osobie. Jeszcze w trakcie konferencji tygodnik "Wprost" podał, że tym parlamentarzystą jest Marek Biernacki, pomorski poseł PO. On sam potwierdza jedynie, że pomógł Sawickiej skontaktować się z burmistrzem Helu i nie widzi w tym nic złego. - To nie był poseł Biernacki - oświadczył Kamiński. Potem "Wprost" podał, że rozmówcą Sawickiej był poseł PO z Częstochowy Wojciech Picheta. On sam w rozmowie z TVN24 przyznał, że zna Sawicką i wielokrotnie rozmawiał z nią przez telefon. Nie wykluczył też, że to on został nagrany przez CBA, ale jak dodał treść tych rozmów była dla niego samego zaskakująca, bowiem Sawicka oczekiwała od niego "znajomości, których nie miał". - Były jakieś rozmowy (o inwestycji na Helu), ale ja potraktowałem je jako science fiction - powiedział Picheta. W innym nagraniu Sawicka mówiła oficerowi CBA: "jest nas troje, którzy tworzą prawo", "będziemy przekształcać szpitale w spółki prawa handlowego". Dodała także, że przy wejściu nowego prawa umożliwiającego taką prywatyzację, "ci będą mieli fart, którzy pierwsi będą wiedzieć". "Biznes na służbie zdrowia będzie robiony" - mówiła w tej rozmowie sugerując, że wręczający łapówkę "biznesmeni" mogą się zainteresować także tym, nie tylko nieruchomościami. Według informacji umieszczonych na stronie internetowej "Rzeczpospolitej", Sawicka powoływała się na znajomość z posłanką Platformy Ewą Kopacz, szefową sejmowej komisji zdrowia i minister zdrowia w gabinecie cieni PO. - Nie mam żadnego wpływu na to, kto się powołuje na moje nazwisko. Pani Sawicka wycięła nam podobny numer, jaki ministrowi Ziobrze wyciął Janusz Kaczmarek. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu - powiedziała "Rz" Kopacz. We wtorek na konferencji prasowej Kopacz podkreśliła, że Sawicka nie jest autorką ani jednego rozdziału w programie PO, a jeśli wypowiadała się na temat służby zdrowia, to był to "indywidualny program, który sobie tworzyła w swojej głowie".