"Rzeczpospolita": Zyzak ma rację, jest dokument
"Rzeczpospolita" ujawnia pismo Urzędu Ochrony Państwa do Archiwum Stoczni Gdańskiej. Zdaniem Sławomira Cenckiewicza to dowód, że UOP gromadził materiały o młodości Lecha Wałęsy.
Spór o to, co działo się z dokumentami dotyczącymi Wałęsy, rozgorzał po publikacji Pawła Zyzaka "Lech Wałęsa. Idea i historia". Autor stwierdził w niej, że w latach 90. UOP skonfiskował akta Wałęsy z Włocławka (gdzie miał mieszkać pod koniec lat 50.) i z Łochocina (gdzie pracował od 1961 r.).
Były prezydent napisał na blogu, że dokumenty o nim gromadziła tylko SB i to po to, by mu szkodzić.
Sławomir Cenckiewicz, były pracownik IPN, potwierdza, że w 1982 roku SB kopiowała dokumenty dotyczące Wałęsy i jego rodziny.
- Nie ma jednak wątpliwości, że w latach 1992-1995 UOP próbował zgromadzić wszelkie dokumenty dotyczące Wałęsy, zapewne również i te z Lipna oraz Łochocina - mówi "Rzeczpospolitej" historyk. - Potwierdzeniem tezy Zyzaka jest dokument, na podstawie którego wiadomo, że UOP do 2001 r. dysponował aktami osobowymi z okresu, gdy Wałęsa pracował w Stoczni Gdańskiej.
Chodzi o pismo z 8 grudnia 2001 roku, które do Archiwum Stoczni Gdańskiej skierował Sławomir Grabik pełniący wówczas obowiązki dyrektora Biura Ewidencji i Archiwum UOP. Do pisma UOP dołączono akta osobowe nr 61 878. Według Cenckiewicza do stoczniowego archiwum zwrócono wówczas jedynie zdekompletowane kserokopie.
Jak informuje "Rzeczpospolita", w delegaturze gdańskiej UOP (obecnie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) od 1993 roku pracują najstarszy syn Lecha Wałęsy oraz jego synowa. Bogdana Wałęsę przyjęto do służby, choć nie spełniał formalnego warunku posiadania wyższego wykształcenia. W 1998 r. poślubił Małgorzatę Żywicką - funkcjonariuszkę UOP.
- Zatrudnienie go po pozbyciu się Adama Hodysza było w Gdańsku powszechnie odbierane jako zabezpieczenie dla Lecha Wałęsy - mówi gazecie oponent byłego prezydenta Krzysztof Wyszkowski. Hodysz w 1992 r. przekazał Antoniemu Macierewiczowi dokumenty dotyczące Wałęsy i SB.
"Rzeczpospolitej" nie udało się uzyskać komentarza Lecha Wałęsy. - Nie ma nic sensacyjnego w tym, że mój brat pracuje w służbach od 1993 r. O zwrocie akt w 2001 r. nic nie wiem - powiedział "Rz" syn Wałęsy, Jarosław.
INTERIA.PL/Rzeczpospolita