Rząd przyjął projekt budżetu
Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej na 2003 r. - poinformował na konferencji prasowej rzecznik rządu Michał Tober. Rząd przyjął również 12 projektów ustaw okołobudżetowych.
- Rada Ministrów wysłuchała dziś informacji ministra pracy na temat przebiegu konsultacji z partnerami społecznymi z Komisji Trójstronnej na temat projektu budżetu. Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy budżetowej - powiedział Tober. Powiedział też, że premier Leszek Miller przekaże w poniedziałek projekt budżetu marszałkowi Sejmu Markowi Borowskiemu.
W związku z - jak powiedział - licznymi pytaniami, Tober wyjaśnił, że rząd ostatecznie zdecydował też o zamrożeniu również w 2003 r. płac najwyższych urzędników państwowych tzw. "erki". Poinformował, że uzyskane w ten sposób oszczędności - niemal 1,5 mln zł - przekazane zostaną na rzecz Centralnej Biblioteki Związku Niewidomych.
Według projektu deficyt budżetowy wyniesie w przyszłym roku ponad 38 mld złotych, wzrost gospodarczy wyniesie 3,5 proc., a inflacja 2,3 proc. Płace w sferze budżetowej wzrosną nominalnie o 4 procent. Dochody wyniosą ponad 154 mld, a wydatki ponad 193 miliardy złotych.
- Jest to budżet nadziei, rozwoju i stabilizacji - powiedział premier Leszek Miller. - Celem naszej koalicji jest przekazanie społeczeństwu sygnału, że oddamy kraj w lepszym stanie niż go otrzymaliśmy w momencie przejmowania władzy. Już dziś możemy powiedzieć, że nasze państwo jest w znacznie lepszym stanie, niż wtedy, gdy zwyciężaliśmy w wyborach i tworzyliśmy rząd. Mam nadzieję, że takie sekwencje będą tradycją lewicowych rządów - powiedział premier.
Minister finansów Grzegorz Kołodko - gość Rady Krajowej SLD po raz kolejny powiedział, że rządowy projekt budżetu na 2003 r. to budżet stabilizacji i rozwoju. - Chcemy zracjonalizować budżet i tak skonstruować obie jego strony, aby służyło to stabilizacji i rozwojowi, poprawie warunków pracy i życia polskich rodzin, a także konkurencyjności polskich przedsiębiorstw - mówił wicepremier. Jak dodał, rząd zakłada około trzykrotne przyspieszania tempa wzrostu gospodarczego w stosunku do tego, czego może się spodziewać w tym roku.
- Spuścizna, którą ta forma polityczna (SLD - red.) przejęła, destrukcja, która została dokonana w Polsce po 1997 r., poronionej koncepcji schłodzenia koniunktury doprowadziła do tego, że w IV kwartale zeszłego roku wzrost gospodarczy wyniósł 0,2 proc., a w ślad za tym pojawiła się fala bankructw - podkreślił Kołodko.
Jak mówił, ślady tej polityki będą odczuwane jeszcze przez dłuższy okres. Dlatego - jak podkreślił - z tego punktu widzenia niełatwo będzie ożywić koniunkturę "jak byśmy sobie tego życzyli".
W ocenie wicepremiera, jednak "w skali całego roku" będziemy mieli przyrost PKB o około 1,2 proc. - A pamiętajmy, że w minionym półroczu przyrost ten wyniósł zaledwie 0,7 proc. - dodał.
- Koncepcja nasza jest taka, aby iść tymi kwartalnymi schodkami do przodu także w całym następnym roku i jeszcze w kolejnych. A więc, aby w IV kwartale 2003 r. tempo wzrostu w porównaniu z IV kwartałem tego roku przekroczyło 4 proc. To jest możliwe i nasz rząd wie, jak to zrobić - podkreślił.
Wicepremier powiedział, że projekt budżetu na 2003 r. był najtrudniejszy w przygotowaniu i realizacji, z jakim miał do czynienia. Ale - jak dodał - trudny będzie też budżet na 2004 r. i nie dlatego, że będzie gorsza sytuacja gospodarcza, tylko dlatego, iż będzie to ostatni budżet przed wejściem Polski do UE. Będzie potrzebna głęboka restrukturyzacja finansów publicznych pod kątem przygotowania do integracji z Unią i absorpcji unijnych środków.
Zdaniem ekspertów budżetowa dziura może być większa od planowanej nawet o 10 mld złotych. Pracodawcy są rozczarowani i zaniepokojeni: budżet nie stworzy - ich zdaniem - warunków korzystnych dla rozwoju przedsiębiorczości i nie zapowiada żadnych reform finansów państwa.
Niezadowoleni są także związkowcy. Jak podkreśla Stefan Kubowicz z "Solidarności", rządowi eksperci pomylili się nie tylko w wydatkach, ale i w dochodach.
INTERIA.PL/RMF/PAP