Rząd chce uruchomić tanie kredyty mieszkaniowe
Targany konfliktami wewnątrz SLD rząd Leszka Millera usiłuje poprawić w oczach społeczeństwa swój coraz gorszy wizerunek. Na ostatnim posiedzeniu postanowił uruchomić tańsze niż komercyjne kredyty mieszkaniowe. Ich oprocentowanie będzie stałe - 8-procentowe.
Do różnicy między oprocentowaniem komercyjnym, a tym preferencyjnym będzie dopłacał Bank Gospodarstwa Krajowego, który zdobędzie pieniądze poprzez emisję obligacji.
Z tego kredytu będą mogli skorzystać wszyscy ci, którzy kupują nowe mieszkania od spółdzielni lub deweloperów, budują domy lub je remontują. Zaciągając ten kredyt będzie można jednocześnie korzystać z podatkowej ulgi odsetkowej.
Wicepremier Marek Pol szacuje, że rocznie z preferencyjnych kredytów skorzysta około 30-40 tysięcy osób.
Pierwsze kredyty mają zostać uruchomione pod koniec tego roku. Jeśli wierzyć deklaracjom projekt odpowiedniej ustawy trafi na szybką ścieżkę legislacyjną.
W tej chwili w Polsce większość osób kupuje mieszkania za gotówkę. Tylko 16 procent inwestycji mieszkaniowych inwestowana jest z kredytów.
Niestety te rządowe kredyty mają swoje wady. Jest nią na pewno stałe oprocentowanie. Jeśli bowiem za jakiś czas oprocentowanie kredytów komercyjnych spadnie, stracą kredytobiorcy. Jest to możliwe. W ostatnim czasie kredyty staniały. Oprocentowanie sięga już nieco ponad 10 procent a przecież kredyt spłaca się kilkanaście lat.