Rząd bez Millera?
Trójki i trzynastki są dla mnie szczęśliwe - przekonywał 13 grudnia w Kopenhadze Leszek Miller. 2003 rok zaczął się jednak dla premiera niefortunnie - nagłe zmiany w składzie i strukturze rządu zirytowały wielu członków SLD. Innych utwierdziły w przekonaniu, że dyktatorskim poczynaniom premiera czas się przeciwstawić. Czy więc powstanie SLD-owski rząd bez Leszka Millera?
Wizja rządu SLD bez premiera Millera wydaje się dzisiaj bardziej realna niż kiedykolwiek, ponieważ każdego dnia zyskuje nowych sprzymierzeńców. "Spiskowcami" są oczywiście zwolennicy prezydenta, którzy coraz bardziej agresywnie dążą do zmian w SLD.
Konflikt między Aleksandrem Kwaśniewskim a Leszkiem Millerem z dnia na dzień zaostrza się i jest to już spór nie tylko o "rząd dusz" na lewicy, ale o przejęcie władzy.
Obaj przywódcy współpracują, jeżeli chodzi np. o zmiany w rządzie, ale już na wewnętrznych, zamkniętych spotkaniach Sojuszu jawnie demonstrują wrogość. - To, że będzie dochodziło do konfliktu między obozem rządzącym a prezydenckim, jest oczywiste. Konflikt będzie istniał zawsze - mówi poseł Piotr Gadzinowski z SLD.
Miller może się jednak czuć bezpiecznie, dopóki nie znajdzie się osoba, która stanie na czele "niezadowlonych", chcacych pchnąć lewicę ku liberalnemu centrum. Niektórzy już spekulują, że takim przywódcą "spiskujących" mógłby się stać usunięty z rządu Wiesław Kaczmarek.
Taki scenariusz jest jednak mało prawdopodobny, ponieważ - choć budzi respekt - Kaczmarek jest mało popularny w SLD.
Decydujące dla przyszłości władz SLD okażą się zapewne wiosenne wojewódzkie kongresy partii i ogólnopolski kongres SLD, który będzie obradował w miesiąc po referendum unijnym.