Tomasz Krzyżak opisuje w analizie na łamach "Rzeczpospolitej" obraz hierarchów, jaki wyłania się z audycji, która została wyemitowana w Radiu Maryja w sobotę 22 lutego. Gościem programu "Aktualności Dnia" był wówczas Sebastian Karczewski, dziennikarz związanego blisko z rozgłośnią "Naszego Dziennika". Rozmowa dotyczyła kampanii wyborczej i spodziewanego z tego powodu ataku środowiska liberalno-lewicowego na Kościół. Gość Radia Maryja mówił, że siły wrogie Kościołowi uderzą w niego tematem pedofilii. Krzyżak zwraca uwagę, że "Karczewski bez żadnej kontry ze strony prowadzącego rozmowę zakonnika zaczyna festiwal oskarżeń". "I tak słuchacze się dowiadują, że biskupi pod naciskiem mediów na siłę szukają w swoich diecezjach księży, których można oskarżyć o pedofilię. Z pomocą adwokatów hochsztaplerów preparują przeciwko nim dowody i kierują sprawy do sądów. Dlaczego? Bo trzeba tak robić. Jest bowiem moda na walkę z pedofilią, jest przecież hasło 'zero tolerancji'. Dla swojego świętego spokoju biskupi są w stanie poświęcić jednego lub drugiego księdza, bo zależy im wyłącznie na dobrej opinii w TVN lub 'Gazecie Wyborczej'" - relacjonuje przebieg audycji dziennikarz "Rzeczpospolitej".Jak czytamy w dzienniku, w czasie kwadransa programu "podważony zostaje cały system walki z molestowaniem seksualnym w Kościele powszechnym". Krzyżak zaznacza, że Radio Maryja dociera ze swoimi treściami do kilku milionów słuchaczy. Podkreśla, że "oskarżenia formułowane pod adresem biskupów są poważne", a słuchacze mogą odnieść wrażenie, że "Episkopat Polski to organizacja przestępcza". Zwraca uwagę, że preparowanie dowodów i składanie fałszywych zeznań jest w Polsce karalne, a w tym przypadku padają niepodparte żadnymi dowodami. Krzyżak przypomina też, że kiedyś ojciec Tadeusz Rydzyk prowadził otwartą wojnę z biskupami, ale od jakiegoś czasu zaprasza do Radia Maryja i Telewizji Trwam swoich ulubionych biskupów, a tych których nie darzy sympatią, nie atakuje. "Wszyscy wydają się być zadowoleni. Teraz jednak w tej machinie pojawił się zgrzyt".Więcej w "Rzeczpospolitej".