Rozbito "układ" w ministerstwie
Centralne Biuro Śledcze zatrzymało co najmniej czterech wysokich rangą urzędników Ministerstwa Finansów podejrzanych o korupcję. Poinformował o tym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Według niego, w Ministerstwie Finansów "rozbito układ" z lat 1993-2004. Należeli do niego m.in. Andrzej Ż. były dyrektor departamentu systemu podatków, Hanna K., naczelnik wydziału doradztwa podatkowego, Sławomir M., główny specjalista i były szef departamentu, oraz Jerzy W., były kierownik referatu kontroli urzędu skarbowego.
Urzędnicy tworzyli grupę przestępczą, której zadaniem była ochrona osób korzystających z ich usług. Poza tym, urzędnicy mieli pomagać członkom całej przestępczej grupy, gdy któryś z nich miał kłopoty z prawem. Za przestępstwa zarzucane pracownikom resortu grozi do 12 lat więzienia.
Minister Ziobro podkreślił, że układ działał, zanim premierem został Kazimierz Marcinkiewicz, a podejrzewani urzędnicy zostali odwołani z funkcji kierowniczych przez nowe kierownictwo resortu, gdyż były zastrzeżenia do ich kwalifikacji.
- Często jesteśmy atakowani, że dochodzi do odwoływania wysokich służb administracji publicznej; jak się okazuje, to postępowanie wykazuje, że decyzje personalne były bardzo trafne - oświadczył.
Jak powiedział prokurator generalny Janusz Kaczmarek, sprawa jest rozwojowa. Dodał, że "był jeszcze element tego układu", ale że go nie ujawni, bo mogłoby to zaszkodzić śledztwu, które jest "wielowątkowe i wieloosobowe".
Według Kaczmarka, ujawnienie "układu" było możliwe dzięki zatrzymaniu w grudniu 2005 r. 11-osobowej grupy przestępczej, która zajmowała się handlem luksusowymi samochodami, wyłudzaniem kredytów, oszustwami ubezpieczeniowymi, fałszowaniem dokumentów oraz prowadzeniem fikcyjnej działalności gospodarczej.
W styczniu 2006 r. sprawę przekazano Centralnemu Biuru Śledczemu, dzięki czemu doszło do rozpracowania przestępczej działalności urzędników ministerstwa. Kaczmarek ujawnił, że dwa tygodnie temu doszło do przeszukań w ministerstwie; m.in. to pozwoliło na zatrzymania.
Według Kaczmarka, "istotą działania grupy było uzyskiwanie dla wielu poważnych firm uszczupleń podatkowych. Tym sposobem, firmy te mogły być zwolnione z płacenia podatków. Za takie usługi były wręczane korzyści majątkowe różnej kwoty. Czasami to było 40 tys., 90 tys., 130 tys. w zależności od wagi sprawy" - dodał Kaczmarek.
Już w kwietniu - po pierwszym zatrzymaniu - policjanci z Centralnego Biura Śledczego mówili, że to dopiero czubek góry lodowej. Nieoficjalnie dodawano, że wśród podejrzanych są także urzędnicy znani z pierwszych stron gazet.
INTERIA.PL/RMF/PAP