Jak oświadczyło polskie MSZ "insynuacje historyczne rosyjskich władz oraz podważanie podstawowych faktów na temat roli Związku Sowieckiego w rozpętaniu II wojny światowej są przejawem głęboko zakorzenionego rosyjskiego rewizjonizmu oraz imperializmu". "Gloryfikacja polityki Stalina godzi zaś w pamięć setek tysięcy niewinnych ofiar sowieckiego komunizmu i sprzyja usprawiedliwianiu tamtych zbrodni" - dodano. "Trwająca agresja Rosji na Ukrainę stanowi najbardziej brutalny dowód, jak skrajnie niebezpieczna jest pogarda władz Rosji dla prawdy historycznej oraz niezdolność do rozliczenia współsprawców największej katastrofy XX wieku, jaką była II wojna światowa" - podkreślono w komunikacie. "Wraz z demokratyczną społecznością międzynarodową, Polska dokłada wszelkich starań, by winni agresji na Ukrainę zostali pociągnięci do odpowiedzialności a popełniane dziś zbrodnie wobec ludności cywilnej skutecznie rozliczone" - dodano. Rosyjski ambasador wezwany po słowach Putina Ministerstwo Spraw Zagranicznych zareagowało w ten sposób na wypowiedź Władimira Putina, który stwierdził, że zachodnia część naszego kraju to prezent od Stalina, co trzeba Polsce "stale przypominać". - Agresywna polityka (Polski - red.) skończyła się narodową tragedią w 1939 roku, kiedy to Polska została rzucona przez zachodnich aliantów na "pożarcie" przez niemiecką machinę wojenną - mówił rosyjski dyktator. "Odmienne podejście do postrzegania współczesnej polityki" Po krótkiej wizycie w budynku MSZ przy al. Szucha w Warszawie ambasador Siergiej Andriejew również zabrał głos, rozmawiając z dziennikarzami. - Odrzuciłem wszystkie oskarżenia. Nie mają one żadnego uzasadnienia, więc konstatujemy absolutny brak wzajemnego zrozumienia. Mamy diametralnie inne podejścia do przestrzegania polityki współczesnej i historii XX wieku - oznajmił ambasador. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!