Rokita: nie poszło o stołki
Przerwanie rozmów o koalicji PO-PiS to nie efekt walki o stołki - przekonuje w Kontrwywiadzie Kamila Durczoka Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej. - Spór dotyczy koncepcji politycznej, a nie nazwisk - podkreśla.
Kamil Durczok: Połowa ministerstw i Donald Tusk marszałkiem - to za mało, aby premier był z Gorzowa, wicepremier z Krakowa, a koalicja PO i PiS?
Jan Rokita: Nie o to poszło. Poszło o to, że zwycięska partia polityczna postanowiła wprowadzić zasadę rządów zmonopolizowanych, w żadnej mierze nie chciała się dzielić władzą, a wydaje się, że wynik wybór i wola Polaków były takie, aby rządził wspólnie PiS z PO.
Te zasady wspólnego rządzenia państwo określili w postulatach. Czy te notatki, które wczoraj w telewizji pokazywał Zbigniew Ziobro, czyli żądanie większości ministerstw, MSWiA, 3 razy 16, koordynatora służb, to są wasze żądania?
Nigdy nie występowaliśmy w kwestii koordynatora służb specjalnych. Natomiast jest jeszcze drugi powód takiego rozwoju sytuacji. W Sejmie z woli przywódców Prawa i Sprawiedliwości zawiązało się porozumienie polityczne, mające na celu odsunięcie od władzy Platformy. Dzisiaj przypuszczam, że cokolwiek byśmy zrobili w ciągu najbliższych dni, to rzeczy i tak by się skończyły tak, jak się skończyły.
Wczoraj słyszeliśmy, że PiS od początku miał plan, by nie stworzyć koalicji z PO, słyszeliśmy o planie próby zatopienia Platformy, usłyszeliśmy, że nawet jeśli Donald Tusk kandydowałby na marszałka Sejmu, to nie jest pewne, że marszałkiem by został. Dowody na to proszę.
Nie będzie dowodów na rzeczy, które się nie zrealizowały do końca. W pewnym sensie można mieć rachunek prawdopodobieństwa na to. Dzisiaj odbywają się wybory władz Senatu - Platforma zgłosiła kandydata na wicemarszałka - Stefana Niesiołowskiego. Jest on dla każdego, kto się choć trochę zna na polityce, człowiekiem prawicy.
Spodziewa się pan, że nie uzyska większości akceptacji wśród senatorów, którzy pochodzą z PiS-u?
Od kilku dni się tego spodziewam. Obawiam się, że PiS powie: wicemarszałek Senatu dla PO, ale nie ten zgłoszony.
Próbuję zrozumieć mechanizm, dla którego PiS nie chce koalicji. Wracam do tych notatek. Rzeczywiście PO zażądała większości ministerstw?
Mówiłem o tym na konferencji w Kancelarii Premiera. W sytuacji, gdy PiS z wyborów powszechnych dostało prezydenta i premiera, myśmy przedstawili takie oczekiwanie, że liczebna przewaga będzie po stronie Platformy. W bezpośrednich rozmowach z przedstawicielami PiS-u ten postulat był akceptowany, akceptował to Jarosław Kaczyński. Nie o to szło... To są rzeczy trzeciorzędne.
Ale 3 razy 16, to już nie są rzeczy trzeciorzędne. To jest system podatkowy. Czy to prawda, że wróciliście do tej propozycji.
Nigdy z niej nie zrezygnowaliśmy. Zaproponowaliśmy jednak podatek zasadniczo zmodyfikowany. Podatek z kwotą wolną od każdego podatnika i każdego dziecka w wysokości 1000 złotych.
I który nie jest do przyjęcia przez PiS, bo ma inne pomysły i wygrało wybory.
Podobno był nie do przyjęcia przez PiS. Brak porozumienia w zespole ekspertów pracujących nad podatkami też nie był decydujący dla rozstrzygnięcia, czy rząd PiS-PO powstanie, czy nie. Myśmy nawet z Kazimierzem Marcinkiewiczem - choć umawialiśmy się na to - nie zdążyliśmy przejrzeć ustaleń zespołów eksperckich.
W międzyczasie zaczęła się awantura o stanowiska.
W międzyczasie stało się to, co się stało, w parlamencie. Dziennikarze w większości rzecz upraszczają i sprowadzają ją do poziomu dość nonsensownego. Moim zdaniem spór dotyczy koncepcji politycznych, a nie nazwisk. W moim przekonaniu plan przewodów Prawa i Sprawiedliwości, jaki możemy zauważyć, to jest bardzo ciekawy, odważny plan, ale przesądzający o tym, że Platforma współrządzić nie może. Moim zdaniem to jest plan odbudowania czegoś na kształt przedwojennego Związku Narodowo-Ludowego, wielkiej prawicy, która marzy się braciom Kaczyńskim od wielu lat, której częścią mają być populistyczne ugrupowania chłopskie i prawica miejska, jaką jest PiS. I to ten plan w moim przekonaniu, a nie stołki - jak pan redaktor powiedział - powoduje, że dziś zainteresowanie PiS rządami z PO są nikłe.
Ale można odnieść wrażenie, że państwo też się o stołki pokłócili przy całym szacunku dla tezy, którą pan przedstawił.
Wrażenia są drugorzędne. Jak pan próbuje kupić ser na targu i w ostatecznym rozrachunki ser panu nie smakował i pan go nie kupił, to i tak wszystkie przekupki w okolicy są przekonane, że pan chciał zapłacić 3,30 a przekupka chciała 3,40 i dlatego się rozeszliście.
Zobaczymy, jak ten plan będzie realizowany przez PiS, bo wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach - w poniedziałek skład rządu, a potem głosownie nad nim.
Posłuchaj całego wywiadu: